Przy pomniku Mikołaja Kopernika w Warszawie policja przerwała marsz osób biorących udział w proteście przedsiębiorców. Grupa chciała przejść sprzed Pałacu Kultury i Nauki przed Pałac Prezydencki. Inicjator protestu i kandydat na prezydenta Paweł Tanajno został zatrzymany w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej policjanta.

Organizatorzy protestu apelowali o przemarsz z Placu Defilad w stronę Pałacu Prezydenckiego chodnikami, w odległości dwóch metrów od siebie. Wcześniej policja ostrzegała, że uczestnicy nielegalnego zgromadzenia nie zachowują bezpiecznej odległości.

Policja po kolei blokowała wszystkie ulice, którymi protestujący chcieli dojść przed Pałac Prezydencki. Inicjator protestu i kandydat na prezydenta Paweł Tanajno twierdził, że idzie do swojego nowego domu. Ostatecznie blokada została ustawiona przy pomniku Kopernika. 

Policja szczelnie otoczyła kilkadziesiąt osób, głównie dziennikarzy. Jak podał Onet, Tanajno zadzwonił nawet na numer alarmowy i zgłosił, że jest "obywatelem na spacerze i właśnie został otoczony przez 200 policjantów".

Jak poinformowała stołeczna policja na Twitterze, Tanajno został zatrzymany w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej policjanta. Spędzi noc w areszcie. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak zaznaczył, że nie jest to zatrzymanie prewencyjne lecz procesowe, związane z możliwością popełnienia przestępstwa.

Zablokowana grupa była przez pewien czas uwięziona w zaułku na tyłach Polskiej Akademii Nauk. Policja rozluźniła kordon i wypuściła m.in. dziennikarzy dopiero po interwencji parlamentarzystów opozycji. 

Jak relacjonował reporter RMF FM Mariusz Piekarski, po godz. 17 uczestnicy protestu zaczęli się rozchodzić.

"Od 3 miesięcy nie zarabiam"


Uczestnicy protestu mówili dziennikarzom o "żałosnej pomocy państwa" i gąszczu przepisów, które paraliżują Polaków i ograniczeniu wolności pod pozorem epidemii. 

Moja branża - turystyczna - nie istnieje od 3 prawie miesięcy. Od 3 prawie miesięcy nie zarabiam - mówiła jedna z kobiet. Chcę po prostu pracować. Mam w nosie, czy mnie spałują, skopią czy zagazują - podkreśliła. 

Inicjator protestu, kandydat na prezydenta Paweł Tanajno zaapelował do uczestników, aby na schodach prowadzących do Pałacu Kultury ułożyli krzyż ze zniczy i kwiatów. Wyjaśnił, że ma być to krzyż symbolizujący ciężary, jakie na nich nałożył rząd, ograniczając możliwości prowadzenia działalności gospodarczej.

To krzyż, który został zrzucony na barki przedsiębiorców przez działania polityków (...), to symbol ich win, które musza dźwigać przedsiębiorcy - tłumaczył Tanajno.

Policjanci od początku protestu otaczali wszystkie osoby bez obowiązkowych maseczek, legitymowali je i spisywali. Funkcjonariusze przez megafony poinformowali też protestujących, że zgromadzenie jest nielegalne. 

Przed tygodniem podczas podobnego protestu policja zatrzymała ponad 300 osób. Wobec zgromadzonych użyto gazu i siły fizycznej, co - jak wyjaśniła stołeczna policja - było skutkiem agresji ze strony protestujących i czynnej napaści na funkcjonariuszy.