Minister zdrowia chce finansowo zachęcić szpitale do oddawania chorych na koronawirusa do izolatoriów. Od środy zmienione zostały zasady finansowania leczenia chorych z Covid-19. Od teraz pieniądze, jakie dostaje szpital, mają być uzależnione od oceny rozwoju choroby płuc - jak przy zapaleniu płuc.

Szpitale dostaną teraz zdecydowanie mniej za leczenie chorego z łagodną postacią choroby i trochę więcej za leczenie chorego w ciężkim stanie.

Do tej pory za każdego chorego z zakażeniem NFZ płacił 530 zł. Nowy cennik NFZ wprowadza aż 3 stawki finansowania - 180, 330 i 530 zł. Ta ostatnia, najwyższa stawka, ma być - jak zapowiedział minister Niedzielski - podniesiona o kolejne 100 zł.

To, ile dostanie szpital, powiązane jest teraz z punktacją przy rozpoznaniu np. zapalenia płuc. Punktacja zależy m.in od częstości oddechów, ciśnienia krwi czy wieku chorego.

"Formuła finansowej zachęty, by w szpitalu leczyć najcięższe przypadki"


Minister Niedzielski nie kryje, że to ma być zachęta, by szpitale nie trzymały chorych z łagodniejszą postacią Covid-19 i oddawały ich do izolatoriów. To jest taka formuła finansowej zachęty do tego, żeby właśnie zarządzać pacjentem, żeby w szpitalu leczyć te najcięższe przypadki - komentował minister.

Intencją tego rozwiązanie jest po pierwsze to, że ostatecznie zwiększamy stawkę za pacjenta "ciężkiego", ale też zachęcenie, żeby pacjentów w stanie lżejszym przesuwać do systemu izolatoriów, który już czeka - dodawał Niedzielski.

Wątpliwości lekarzy

Jest jednak pytanie, kto przewiezie chorych do izolatoriów, skoro karetki po kilkanaście godzin stoją przed szpitalami, czy wystarczy miejsc w izolatoriach. Do tego lekarze mają wątpliwości, czy skala oceny zapalenia płuc zawsze pozwala ocenić stan pacjenta z koronawirusem.

Widziałem pacjentów, którzy pilnie wymagali respiratora, a w skali kalibrowanej do bakteryjnego zapalenia płuc mieliby dwa punkty, czyli nie zostaliby nawet przyjęci do szpitala - usłyszał od jednego z lekarzy Mariusz Piekarski.

Powiązanie wyceny hospitalizacji pacjenta covidowego z punktową oceną rozwoju choroby to nieporozumienie. Lekarze nie będą się stosować do tych wytycznych, ale szpitale na tym stracą - komentuje w rozmowie z naszym dziennikarzem dyrektor krakowskiego specjalistycznego szpitala im. Żeromskiego Jerzy Friedriger.

Jeden punkt to są zaburzenia świadomości, jeden punkt to jest częstość oddechu powyżej 30 na minutę, jeden punkt to jest ciśnienie krwi tętniczej, które nie może być niższe niż 90/60 i wiek powyżej 60 lat - wylicza Friedriger.

0-1 punktu - nie wymaga hospitalizacji z powodu Sars-Cov2, dwa punkty - rozważ przyjęcie do szpitala, 3-4 punktów - przyjmiemy pacjenta do szpitala. Jest pacjent, który ma częstość oddechów powyżej 30 na minutę - on jest w stanie niewydolności oddechowej, ale wszystkie inne parametry ma w normie. Według tej skali go nie przyjmuję. Jest pacjent, który ma również częstość oddechów powyżej 30, powiedzmy 40, ciśnienie krwi mu spadło do 80/50, nie ma jeszcze zaburzeń świadomości i ma 64 lata - to ma tylko dwa punkty - to mam rozważyć przyjęcie do szpitala. A przyjęcie do szpitala, czyli 3-4 punktów według tej skali, to jest praktycznie pacjent umierający - podkreśla Jerzy Friedriger w rozmowie z Markiem Balawajdrem.

Dziś resort zdrowia poinformował o 20 156 zakażeniach koronawirusem ostatniej doby. Zmarło 301 chorych na Covid-19. To najwyższe liczby od początku pandemii w Polsce.