"Jeden z naszych kolegów jest na przymusowej kwarantannie. Okazało się, że udzielał pomocy osobie u której później wykryto zarażenie koronawirsuem. Przed kilka dni pracowaliśmy razem. Nie wiadomo, czy jest zarażony. My też nie wiemy, ale mamy pracować normalnie. Nie zrobiono nam żadnych testów, teoretycznie więc możemy zarażać kolejne osoby. Czy to jest normalne?" - informuje na Gorącą Linię jeden z ratowników medycznych. Nie jest to niestety jedyny taki sygnał, który dotarł do naszej redakcji.

Cytat

Problemy dotyczą zespołów ratunkowych w niemal całej Polsce. Niemal wszędzie brakuje podstawowych pakietów ochronnych dla personelu medycznego ale także dla ratowników medycznych. To oni są na przedzie całej pierwszej linii frontu w której znajduje się służba zdrowia. Nie wszyscy zdają sobie sprawę że pakiety ochronne są bardzo szybko zużywane, prawie w całości są tylko jednorazowe. A jak informują szpitale tylko w ciągu jednego dnia, do opieki nad tylko jednym pacjentem, potrzeba około 60 takich pakietów. W jego skład wchodzi m.in kombinezon, maska, gogle, czy przyłbice

- czytamy w mailu, który dotarł do naszej redakcji.

Sytuacja jest katastrofalna - opowiada jeden z ratowników. Brakuje wszystkiego, nie mamy czym dezynfekować rąk, nie mamy maseczek, nasza skóra na dłoniach jest wysuszona przez środki chemiczne. Nasze zdrowie coraz gorsze. Po każdym pacjencie trzeba dezynfekować całą karetek, my tam ciągle jeździmy, te środki chemiczne tam się ciągle utrzymują, karetki takie z powodu ich małej liczby nie mogą czekać, aż cały pojazd wywietrzeje. Musimy natychmiast jechać do następnego przypadku, pracujemy w chemikaliach - podkreśla.

Ratownicy tłumaczą, że bardzo często sami muszą dezynfekować pojazdy.

Błagam, zachowajcie rozsądek. Siedźcie w domach. Nie musicie mieć kontaktu z nikim z zagranicy, ani z osobą chorą. Wystarczy, że jedna osoba wyjdzie na zakupy, dotknie klamki, już możecie być nosicielami - przypomina i ostrzega jeden z ratowników.

Jeśli nas zabraknie? A jest nas co raz mniej. Część przecież jest na kwarantannie. Ludzie nas często okłamują. Czasami zdarza się tak, że wchodzimy do domu by udzielić pomocy, a dopiero później się dowiadujemy, że osoby w mieszkaniu objęte są kwarantanną. Tak nie może być! Przecież my też się narażamy. Wtedy część z nas też musi iść na kwarantannę. Będzie nas mniej. Jeśli my wam nie pomożemy, to kto wam pomoże!? - czytamy w wiadomości, która dotarła do naszej redakcji.

"Jesteśmy zostawieni sami sobie"

Cytat

Jeden z ratowników, nasz kolega, pomagał w jednym z mieszkań pacjentowi. Dopiero po kilku dniach okazało się ze pacjent jest nosicielem koronawirusa. Ratownik ten został objęty kwarantanną, przy czym przez kilka dni pracowaliśmy razem. Wspólnie, jedliśmy w jednym pomieszczeniu. Wszyscy pozostali nadal jeżdżą do kolejnych pacjentów i narażamy - nie dość że swoje rodziny - także innych pacjentów, których spotykamy

- relacjonuje ratownik, który się z nami skontaktował.

Jak podkreśla, sanepid, którego ekipa karetki pytała o opinię, stwierdził, że nie doszło do bezpośredniego kontaktu z osobą zarażoną. Jesteśmy zostawieni na pastwę losu - czytamy w mailu do naszej redakcji.

Ratownicy twierdzą, że mają styczność z wieloma osobami, także z tymi, które mogą być zarażone. Jednak sanepid nie chce pomóc np. kierując na testy.

Jeździmy przecież po szpitalach, mieszkaniach, wiemy jak to wygląda - mówią.

Akcja NieKłamMedyka

Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.
Opracowanie: