Postulat południa Europy zaciągania długu przez UE na finansowanie pomocy krajom dotkniętym przez pandemię nie ma szans na realizację. W czwartek nie zgodzą się na to unijni przywódcy – pisze "Rzeczpospolita".

Najpierw były euroobligacje, zwane też koronaobligacjami, teraz mowa o specjalnym funduszu na odbudowę gospodarki. Ten pierwszy postulat od początku skazany był na niepowodzenie: kraje północy Europy nigdy nie zgodziłyby się na mechanizm, w którym państwo członkowskie dowolnie zaciąga na rynku zobowiązania, które potem gwarantuje cała UE - czytamy.

Gazeta wskazała, że w czasach pandemii powstał inny konflikt - między Południem żądającym wspólnego długu na sfinansowanie jego potrzeb, a sprzeciwiającą się temu Północą.

Konflikt rozgrywał się w ramach strefy euro. Wylał się poza nią, gdy okazało się, że euroobligacje nie mają szans na realizację, a kredyty z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji, czyli instrumentu ratunkowego strefy euro, są odrzucane przez Włochy i Hiszpanię. Wtedy powstał pomysł funduszu odbudowy, który miałby być finansowany przez całą UE i dostępny dla całej UE. Bruksela proponuje, żeby został on umieszczony w wieloletnim budżecie UE.

"Z naszych informacji wynika jednak, że do kompromisu w czwartek nie dojdzie" - napisała "Rz".

Według dziennika teoretycznie jego efektem powinny być wytyczne dla KE, jak zaplanować nowy projekt budżetu UE na lata 2021-2027 i w jakim kierunku powinien iść fundusz odbudowy.

Prawdopodobnie jednak te wytyczne będą ogólne i po 29 kwietnia, dniu publikacji nowego projektu budżetu, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zdecyduje o kolejnym spotkaniu przywódców.