W środkowej Anglii rośnie liczba przypadków indyjskiej odmiany koronawirusa. Zwiększyła się także liczba przyjęć do szpitali. Na razie nie jest ona olbrzymia, ale obnaża trend, któremu powinni się przyjrzeć się antyszczepionkowcy.

W mieście Bolton, najbardziej dotkniętym indyjską odmianą koronawirusa, do wczoraj odnotowano 19 przyjęć do szpitali po zakażeniu SARS-CoV-2. Większość hospitalizowanych to osoby, które mogły zostać zaszczepione, ale z rożnych powodów tego nie zrobiły.

Indyjska mutacja występuje obecnie w 86 gminach środkowej Anglii, gdzie znajduje się największe skupisko ludzi z subkontynentu indyjskiego. Indie dopiero 23 kwietnia zostały umieszczone na tzw. czerwonej liście krajów, skąd przyjazd na Wyspy jest niemożliwy.

Tylko w ciągu tygodnia liczba zakażeń nowym wariantem potroiła się w Wielkiej Brytanii - do ponad 2300 przypadków. W regionach najbardziej zagrożonych przeprowadzane są masowe testy i przyspieszono tam program szczepień.

Według najnowszych badań wykonanych w Wielkiej Brytanii i Indiach, osoby, które otrzymały dwukrotną dawkę szczepionki, odporne są w 97 proc. na indyjską mutację. Rząd apeluje więc do niezaszczepionych, by nie zwlekali z rejestracją.

Zalewie wczoraj na Wyspach wprowadzono kolejny etap łagodzenia obostrzeń. Rząd ma 5 tygodni na podjęcie decyzji o wdrożeniu kolejnego złagodzenia, który zakończyć ma całkowicie ograniczenia.


Opracowanie: