Brytyjski premier Boris Johnson trafił na oddział intensywnej terapii. Jak poinformowało biuro szefa rządu, stan Johnsona się pogorszył. Kilka godzin wcześniej on sam na Twitterze zapewniał, że przechodzi rutynowe badania w związku z objawami koronawirusa.

Dzisiaj po południu stan zdrowia pana premiera się pogorszył. Zgodnie z zaleceniami lekarzy został przeniesiony na oddział intensywnej terapii. Premier ma wspaniałą opiekę i dziękuje wszystkim pracownikom NHS za ich pracę i oddanie - napisało w oświadczeniu biuro premiera.

Jak podało Downing Street, Johnson poprosił, by w razie konieczności jego obowiązki przejął minister spraw zagranicznych Dominic Raab. 

Według źródła, na które powołuje się agencja Reutera, Johnson jest przytomny. 

W niedzielę wieczorem Johnson trafił do publicznego St. Thomas' Hospital w związku z utrzymującą się gorączką, która jest efektem zakażenia koronawirusem. Został tam na noc. Jak zapewniło wtedy jego biuro, premier udał się do szpitala zapobiegawczo i przechodzi rutynowe badania.

Za radą mojego lekarza, ubiegłej nocy poszedłem do szpitala na rutynowe badania, ponieważ nadal odczuwam objawy koronawirusa. Jestem w dobrym humorze i pozostaję w kontakcie z moim zespołem, pracujemy razem nad zwalczaniem tego wirusa i zapewnianiem wszystkim bezpieczeństwa - napisał w poniedziałek Johnson na Twitterze.

Chciałbym podziękować wszystkim wspaniałym pracownikom NHS (publicznej służby zdrowia - PAP), którzy opiekują się mną i innymi w tym trudnym czasie. Jesteście tym, co w Wielkiej Brytanii najlepsze - dodał.

"The Times" ujawnił jednak w poniedziałek, że Johnsonowi po przybyciu do szpitala podano tlen. Zarazem gazeta potwierdziła też, że nie było to nagłe wezwanie i premier nie został przywieziony karetką.

27 marca Johnson poinformował na Twitterze, że ma łagodne objawy koronawirusa i zgodnie z zaleceniami medycznymi będzie się izolował przez siedem dni. Zapewnił zarazem, że cały czas będzie kierował pracami rządu poprzez wideokonferencje. W piątek jednak zamieścił następne nagranie, w którym wyjaśnił, że choć upłynęło już zalecane przez lekarzy siedem dni, nadal pozostanie w izolacji, gdyż niektóre objawy choroby - czyli podwyższona temperatura - nadal nie ustąpiły. Zapewnił, że nadal są to łagodne objawy.

"The Sun" podał jednak w niedzielę, że niektórzy współpracownicy premiera wyrażali zaniepokojenie stanem zdrowia Johnsona na piątkowym nagraniu, gdyż wyglądał on na wyczerpanego i miał ochrypły głos. 55-letni Johnson nie miał do tej pory żadnych problemów ze zdrowiem.