"Za opóźnienia dostaw szczepionek nie ponosi winy Komisja Europejska. Przy zawieraniu wszystkich umów były kraje członkowskie. Żadna umowa nie powstała bez zgody każdego kraju z UE z osobna" - mówi w rozmowie z RMF FM dyrektor ds. systemów opieki zdrowotnej w Komisji Europejskiej Andrzej Ryś dodając, że początkowo niewielka grupa krajów chciała wspólnie kupować szczepionki. "Gdyby nie unijne wspólne zakupy, to wiele krajów dzisiaj by nie miało ani jednej szczepionki. Przypuszczalnie większe i bogatsze kraje UE by sobie poradziły. Gorzej by było krajom uboższym, nawet tych z dużą liczbą mieszkańców" - stwierdza Ryś. "Takie kraje jak Polska korzystają na wspólnych zakupach, także jeżeli chodzi o ceny" - podkreśla rozmówca korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginon. Pytany o krytykę ze strony władz Światowej Organizacji Zdrowia, które zarzucają UE, że wprowadzenie mechanizmu kontroli eksportu szczepionek doprowadzi do przedłużenia pandemii na świecie, odpowiada: "Krytyka ta nie jest, moim zdaniem, uzasadniona. Ubogie kraje są wyłączone z mechanizmu kontroli eksportu, a także kraje Partnerstwa Wschodniego i Bałkany. Ponadto UE uczestniczy finansowo w funduszu COVAX, który będzie finansować szczepionki dla najuboższych państw".

Katarzyna Szymańska-Borginon, RMF FM: Mija rok od wybuchu pandemii. Jakie wnioski Komisja Europejska wyciąga z tego okresu - wnioski dla siebie i dla krajów członkowskich ?

Dyrektor ds. systemów opieki zdrowotnej w Komisji Europejskiej Andrzej Ryś: Ciężko wyciągać ostateczne wnioski na temat pandemii, bo ona trwa, dziś mówimy o tzw. drugiej fali. Pewne wnioski już się jednak pojawiły - choćby w pakiecie "Unia dla zdrowia", który komisja przedstawiła 11 listopada. Zaproponowaliśmy reformę systemu ostrzegania i wspólnego działania jeżeli chodzi o zagrożenia zdrowotne. Wzmocniliśmy Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) i Europejską Agencję Leków (EMA), aby nie tylko zarządzać bieżącym kryzysem, ale lepiej przygotować się na przyszłe. Zapewniliśmy lepszą koordynację z krajami członkowskim i sprawniejsze podejmowanie decyzji w kwestiach zdrowotnych, ale w konsekwencji zaburzających funkcjonowanie wspólnego rynku, w tym przepływ osób i towarów. Także w listopadzie opublikowaliśmy europejską strategię farmaceutyczną, która przewiduje wiele istotnych działań, w tym zmian legislacyjnych. Rozpoczęliśmy prace nad stworzeniem nowej organizacji (HERA) odpowiedzialnej w przyszłości za wspieranie prac nad nowymi szczepionkami czy antybiotykami oraz medycznymi rezerwami strategicznymi. Udało się także zaplanować w nowej perspektywie finansowej ponad 5 miliardów euro na program zdrowotny EU4Health, który pozwoli na wiele wspólnych działań z zakresie zdrowia. Trzeba jednak pamiętać, że kwestie organizacji systemów ochrony zdrowia to wciąż kompetencje państw członkowskich, a w licznych krajach są także przesunięte na poziom regionalny.

Zanim będziemy rozmawiać szczegółowo o szczepionkach i unijnych zakupach, to może pan powie, co KE robi jeszcze w sprawie pandemii, co nie jest od razu zauważalne i nie trafia na czołówki w mediach ?

Po pierwsze trzeba pamiętać, że komisja bardzo wcześnie ogłosiła zagrożenie wirusem pandemicznym. Już w styczniu 2020 informowaliśmy kraje członkowskie na spotkaniach Komitetu Bezpieczeństwa Zdrowotnego, że taki niebezpieczny wirus się pojawił w Chinach, że należy obserwować co się dzieje, a przede wszystkim, że należy się przygotować na jego pojawienie się w krajach UE i wynikające z tego problemy. Działo się to w ostatnich latach np. podczas epidemii wywołanej wirusem ebola w Afryce Zachodniej, zica w Brazylii. Skala wydarzeń, jaka później nastąpiła była znacznie większa i bardziej skomplikowana niż wiele wcześnie kreślonych scenariuszy, dla wszystkich. Staraliśmy się odpowiadać na kolejne wyzwania. Z takich działań mniej widocznych - np. finansujemy szkolenia pracowników na oddziałach intensywnej terapii, żeby mogli w miarę szybko stanąć przy łóżku chorego na Covid-19.  Polska bierze udział w tym programie, chociaż wystartowała powoli. Inny program, to finansowanie sprzętu do pozyskiwania osocza ozdrowieńców, jako terapii dla chorych na koronawirusa oraz wsparcie programu badawczego w tym zakresie. Zakupiliśmy urządzenia do tej terapii i polskie centra krwiodawstwa biorą także udział w tym programie. Stworzyliśmy infrastrukturę transgraniczną aplikacji do rozpoznawania przypadków koronawirusa, stworzonych przez poszczególnej kraje - na prz. Kiedy mamy ją zarejestrowaną w Polsce, to po przekroczeniu granicy w Niemcami może zadziałać i rejestrować ewentualne kontakty z zarażonymi osobami. W wakacje dokonaliśmy zakupu z budżetu UE pierwszego leku antywirusowego Remdesivir, który w tym samym czasie był dostępny zarówno dla pacjentów we Francji, Polski czy Bułgarii. To są wspólne działania, współpraca, wzajemne uczenie się, które stanowią sedno unii.


Co KE robi, żeby firmy nie opóźniały dostaw?

Są zawarte umowy i umów należy dotrzymywać! Myśmy zrealizowali naszą część umowy - firmy otrzymały pieniądze na zwiększenie mocy produkcyjnych, bo mieliśmy świadomość o wyzwaniach związanych ze skalą ewentualnej produkcji. 

Cytat

Za opóźnienia nie ponosi winy Komisja Europejska. Przy zawieraniu wszystkich umów były kraje członkowskie i żadna umowa nie powstała bez zgody każdego kraju z UE z osobna.

Jednocześnie trzeba pamiętać, że zaczęliśmy ten cały proces późną wiosną. Początkowo niewielka grupa krajów chciała wspólnie kupować, ale udało się je przekonać, żeby kupowała wspólnie cała unia. Nie doszło do wydzierania sobie szczepionek, podkupywania kontaktów czy nadmiernego gromadzenia ich przez niektóre kraje - jak było w 2009 roku podczas pandemii tzw. "świńskiej grypy". Udało się także wybrać szczepionki, podpisać 6 kontraktów (2 dalsze są negocjowane) z firmami farmaceutycznymi, które miały zdaniem europejskich ekspertów największe szanse na sukces, a przecież istniało duże ryzyko, że będą nieskuteczne lub nie zostaną dopuszczone do użycia. Jeszcze w czerwcu wielu ekspertów na całym świecie ostrzegało, że skuteczne szczepionki mogą w ogóle nie powstać. Trzeba o tym pamiętać.

Z jednej strony są opóźnienia, KE zmaga się z firmami, które nie realizują umów, a z drugiej jest krytyka państw, które by chciały zawrzeć umowy poza unijnymi, wspólnymi zakupami ? W tej sprawie nawet opozycja w Polsce zachęca rząd do bezpośrednich rozmów z firmami...

Gdyby nie unijne wspólne zakupy, to wiele krajów dzisiaj by nie miało ani jednej szczepionki. Przypuszczalnie większe i bogatsze kraje UE by sobie poradziły. Gorzej by było krajom uboższym, nawet tych z dużą liczbą mieszkańców. Warto przypomnieć, że jak wcześniej mówiłem, wspólne zakupy to jedna z najważniejszych lekcji z pandemii "świńskiej grypy". 

Cytat

Takie kraje jak Polska korzystają na wspólnych zakupach, także jeżeli chodzi o ceny. Udało się uzyskać dzięki wspólnym negocjacjom dobre ceny, a w konsekwencji budżety wielu krajów są w stanie udźwignąć ciężar zakupów dla całych populacji. We wszystkich krajach są one bezpłatne i dostępne dla wszystkich! Pamiętajmy też, że także z funduszy unijnych dołożyliśmy do tego wspólnego przedsięwzięcia - 2,7 miliarda euro.

W tym miejscu pozwolę sobie na osobistą dygresje: rozmawiałem z moja rumuńską koleżanka, mówiła mi o tym, że jej rodzice mieszkający na rumuńskiej prowincji zostali zaszczepieni. W przyszłym tygodniu mój 86-letni tato ma też dotrzeć na szczepienie do lokalnej przychodni. Czy byłoby to możliwe bez tego mechanizmu solidarności europejskiej?

Trzeba też pamiętać o fantastycznej pracy Europejskiej Agencji Leków (EMA) i ekspertów ze wszystkich krajów UE. Udało się doprowadzić do rejestracji 3 szczepionek, w pełnym procesie rejestracji, który pozwala także na klarowne określenie warunków dla firm wprowadzających produkt na rynek UE. Czarta firma (Janssen/J&J) jest w tzw. rolling review i mamy nadzieje, że niedługo złoży dokumenty wymagane do rejestracji.  Wydanie formalnej decyzji o dopuszczeniu do obrotu zajmuje Komisji Europejskiej kilkanaście godzin, szybciej nie da się tego zrobić. Pamiętajmy o tym, że szczepionka dopuszczona na rynek UE musi dotrzeć do 27 krajów i informacja musi być dostępna i zrozumiana w 23 językach.

A poza tym, gdzie pani widzi teraz możliwość takich zamówień? Przecież czołowe firmy mają problemy z mocami produkcyjnymi, nie nadążają z realizacją zamówień. UE zawarła umowy na ponad 2 miliardy szczepionek. Szczepionki na Covid-19 to teraz bardzo deficytowy produkt. Można oczywiście kupić szczepionki chińskie czy rosyjskiego Sputnika. Jedyny kraj UE jaki to zrobił, to Węgry. Jak na dziś żadna z tych firm nie rozpoczęła procesu rejestracji w EMA.  

Niemcy zakupiły jednak dodatkowe szczepionki i nie były to preparaty ani chińskie ani rosyjski.

Tak ja już mówił rzecznik komisji: jeżeli doszło do zawarcia takiej umowy, to będzie mogła być zrealizowana dopiero po zakończeniu unijnych dostaw. Niemcy tak samo jako Polska czy Belgia zmagają się z opóźnionymi dostawami szczepionek.

Czy w takiej sytuacji, gdy firmy nie dotrzymują umów, KE rzeczywiście może zablokować eksport poza unię?

Wprowadziliśmy mechanizm przejrzystości dotyczący eksportu. Chcemy wiedzieć kto, gdzie i ile eksportuje oraz reagować jeżeli to będzie konieczne.

Komisja Europejska krytykowana jest także z drugiej strony. Władze Światowej Organizacji Zdrowia zarzucają UE nacjonalizm szczepionkowy. Twierdzą, że wprowadzenie mechanizmu kontroli eksportu szczepionek - z możliwością blokady - doprowadzi do przedłużenia pandemii na świecie, gdyż szczepionek nie dostaną inne, uboższe kraje.

Krytyka ta nie jest, moim zdaniem, uzasadniona. Ubogie kraje są wyłączone z mechanizmu kontroli eksportu, a także kraje Partnerstwa Wschodniego i Bałkany. Ponadto UE uczestniczy finansowo w funduszu COVAX, który będzie finansować szczepionki dla najuboższych państw. Dzięki zawartym umowom pomogliśmy firmom zainwestować w moce produkcyjne, nie tylko dla UE, ale w konsekwencji dla całego świata. W unijnym mechanizmie kontroli eksportu chodzi o to, aby firmy wywiązały się terminowo z uzgodnionych wcześniej z dostaw do krajów unii. Od tego zależy powodzenie programów szczepień w krajach członkowskich, co tez jest ważne dla WHO.

Niektóre kraj, np. Włochy, proponują podjęcie kroków prawnych przeciw firmom przez rząd lub KE.

Nie mam takiej wiedzy.

Czy w obliczu trudności i opóźnień dostaw szczepionek, wciąż wydaje się panu realny cel wyznaczony przez KE, by do końca marca zaszczepić 80 proc. osób w wieku ponad 80 lat i zaszczepić co najmniej 70 proc. dorosłych do lata? Czy KE się trochę nie przeliczyła ?

Staramy się podejmować wspólne działania, wyznaczać cele, ale ich skuteczna realizacja jest zależna od wielu czynników, w tym oczywiście od dostępności szczepionek. 

Cytat

Liczę, że dostawy się zwiększą, że firmy zaczną realizować ustalony harmonogram. Firmy starają się zwiększyć moce produkcyjne w Europie, ale też na całym świecie, między innymi przez współpracę z innymi partnerami biznesowymi.

Jednak realizacja programów szczepień jest całkowicie w kompetencjach krajów.

Jak KE, a może zapytam - jak pan osobiście - reaguje na krytykę ze strony mediów i państw członkowskich. Zarzuty są poważne - dotyczą niezbyt dobrze skonstruowanej umowy z koncernami, opóźnień...

Krytyka boli, ja osobiście nie brałem udziału w tych negocjacjach, ale wiem jak wiele pracy i wysiłku włożyły w to moje koleżanki i koledzy z komisji oraz eksperci z krajów członkowskich. Pamiętajmy, że nikt wcześniej tego nie zrobił. Dla mnie osobiście, ale myślę, że zgodzi się ze mną wielu zajmujących się tematyką europejską, jest to jedno z historycznych wydarzeń.

Francuski koncern farmaceutyczny Sanofi zapowiedział współpracę z konkurencyjnym Pfizerem-BioNTech, by zwiększyć produkcję szczepionek. Czy w Polsce są jakieś moce produkcyjne, które można byłoby także wykorzystać ?

To może być trudne. To jest oczywiście kwestia dostępu różnych technologii. Produkcja szczepionek to nowoczesne technologie, skomplikowane procesy i doświadczenie w ich produkcji. Nie wiem, czy jakakolwiek polska fabryka dysponuje takimi nowoczesnymi platformami. To nie są trywialne rozwiązania.

Belgijskie władze zapowiadają, że już w marcu brytyjski wariant koronawirusa będzie dominujący. W Polsce wykryto raptem pojedyncze przypadki. Testowanie pod kątem nowych wariantów raczkuje. Co na to KE?

Wyznaczyliśmy cel, apelujemy, żeby więcej testować, a więc co najmniej 5 proc. próbek dodatnich, a najlepiej 10 procent. Są też inne warianty, południowo-afrykański czy brazylijski, a w opinii naukowców będą się pojawiać kolejne. Nie tylko Polska mało testuje. Większość krajów robi to na poziomie 1 proc. i nie jest to łatwe zadanie. To wymaga odpowiedniej infrastruktury i środków finansowych, doświadczenia oraz współpracy z uniwersytetami, instytutami badawczymi, a także z prywatnymi firmami. Brytyjczycy mają najwięcej takich badań, w Polsce testy ruszyły i są koordynowane przez profesora Krzysztofa Pyrcia z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ.