​W Stanach Zjednoczonych trwa dyskusja na temat nieudanej próby wystrzelenia pocisku balistycznego, którą w sobotę podjęła Korea Północna. Część amerykańskich mediów sugeruje, że prestiżowa "wpadka" Pjongjangu może być wynikiem cyberataku przeprowadzonego przez hakerów z USA.

​W Stanach Zjednoczonych trwa dyskusja na temat nieudanej próby wystrzelenia pocisku balistycznego, którą w sobotę podjęła Korea Północna. Część amerykańskich mediów sugeruje, że prestiżowa "wpadka" Pjongjangu może być wynikiem cyberataku przeprowadzonego przez hakerów z USA.
Rakiety balistyczne zaprezentowane podczas parady w Pjongjangu /HOW HWEE YOUNG /PAP/EPA

Doniesienia o próbie balistycznej przeprowadzonej przez komunistyczny reżim potwierdziły źródła wojskowe Korei Południowej oraz Pentagon. Pocisk został wystrzelony z rejonu Sinpo, w prowincji Hamgjong Południowy. Próby dokonano nazajutrz po wielkiej paradzie wojskowej w Pjongjangu zorganizowanej w 105. rocznicę urodzin założyciela państwa Kim Ir Sena.

Według niektórych dziennikarzy, powołujących się na "źródła w wywiadzie", północnokoreańską próbę rakietową mieli udaremnić hakerzy ze Stanów Zjednoczonych. Podobną opinię w rozmowie z telewizją BBC wyraził także Malcolm Rifkind, były minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. Jak powiedział, Amerykanie już kilka razy mieli w ten sposób pokrzyżować szyki reżimu w Pjongjangu.

Możliwość ataku hakerskiego wstępnie odrzucił jednak senator John McCain. Nie sądzę (by tak się stało), ale nie wykluczyłbym tego - powiedział enigmatycznie republikański polityk w programie "Meet the Press" w telewizji NBC. McCain skrytykował przy tym poprzednich amerykańskich prezydentów, którzy - jego zdaniem - pozwolili, by Korea Północna z każdym rokiem stawała się państwem coraz bardziej "wrogim".

Z kolei K.T. McFarland, doradczyni prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, uchyliła się od odpowiedzi na pytanie o cyberatak na Pjongjang. Bez komentarza - w taki sposób ekspertka odpowiedziała na pytanie dziennikarza telewizji Fox New. McFarland zaznaczyła jednak także, ze nie jest uprawniona do rozmawiania "o tajnikach pracy wywiadowczej" i "tajnych operacjach, które mogły zostać przeprowadzone".

"New York Times" przypomniał w niedzielę, że trzy lata temu ówczesny prezydent USA Barack Obama nakazał Pentagonowi wzmożenie cybernetycznych działań wymierzonych w program nuklearny rozwijany przez Koreę Północną. Dziennik podkreślił następnie, że niedługo po wydaniu tej dyspozycji, "duża liczba" północnokoreańskich rakiet zaczęła "eksplodować, zbaczać z kursu i wpadać do morza".

W niedzielę do Korei Południowej przybył wiceprezydent USA Mike Pence. Media zwracają uwagę, że wizyta w amerykańskiej bazie wojskowej USA położonej w pobliżu granicy z Koreą Północną i w strefie zdemilitaryzowanej (DMZ) nastąpiła dwa dni po próbie wystrzelenia pocisku balistycznego przez Pjongjang.

(ph)