Premier Donald Tusk zapowiedział, że - jeśli będzie naprawdę uzasadniona opinia, że umowa ACTA jest zagrożeniem dla wolności - to rząd nie przedłoży jej do ratyfikacji. Tusk powtórzył, że będzie oczekiwał od ministrów kultury oraz administracji i cyfryzacji informacji dotyczących harmonogramu konsultacji ws. ACTA - czyli kto w nich uczestniczył, kto może czuć się zawiedziony.

Zobacz również:

Każdy ma prawo uczestniczenia i obserwowania tego, co się dzieje w polskim procesie legislacyjnym - podkreślił szef rządu. Jak powiedział, niewykluczone, że któremuś z ministrów lub ich urzędników zabrakło energii, żeby dotrzeć do naprawdę zainteresowanych konsultacjami.

Do czasu ewentualnego zwrócenia się do Sejmu o ratyfikację (umowy ACTA) będziemy jeszcze, w trybie konsultacji i przy pomocy własnych ekspertów, analizowali każdą literkę, na wszystkie możliwe sposoby, żeby nie było wątpliwości, czy ACTA wymusza na naszym prawie, naszych zachowaniach jakiekolwiek działania lub zmiany, które ograniczą wolność w internecie - zapewniał Tusk.

Tusk: Będę oczekiwał wyjaśnień od Boniego i Zdrojewskiego

Premier pytany był również o gotowość do dymisji, którą zadeklarował w związku z umową ACTA minister administracji i cyfryzacji Michał Boni. Minister Boni nie podał się do dymisji. Minister Boni jest człowiekiem honorowym i bardzo przeżywa to, co się dzieje w dziedzinie, za którą odpowiada. Powiedział, że jeśli będę miał do niego pretensję za to, co dzieje się wokół ACTA, to oczywiście jest do dyspozycji - powiedział Tusk. Żartował też, że "przestrzegał swoich ministrów, aby nie powtarzali zbyt często, że są do dyspozycji, bo mogą diabła skusić". Wszyscy są z definicji do dyspozycji - dodał. Według szefa rządu, deklarację ministra Boniego należy traktować jako "gotowość do zawsze bardzo honorowego stawiania sprawy".

Generalnie mam zaszczyt pracować z ludźmi honorowymi. Nie mam zastrzeżeń jeśli chodzi o tę sprawę, natomiast w tej chwili nie będę badał stopnia honorowości, mnie interesuje rzetelność ich działania w tej sprawie - powiedział Tusk dopytywany, czy minister kultury Bogdan Zdrojewski również zachował się honorowo w sprawie ACTA.

Tusk powtórzył, że będzie oczekiwał wyjaśnień od Boniego i Zdrojewskiego w sprawie porozumienia ACTA. Będę oczekiwał bardzo szczegółowej informacji. Jak pojawiają się emocje, to jest taka atmosfera, że każdy zaczyna domyślać się, że ktoś coś mógł zawalić. Chcę mieć 100-procentową pewność, że wszystko było w porządku - dodał. Jak mówił, będzie oczekiwał informacji o harmonogramie konsultacji, "kto w nich uczestniczył, kto może czuć się zawiedziony, bo nie miał możliwości konsultowania".

"To są trochę strachy na wyrost"

Premier zapewnił, że analizując nawet te krytyczne akapity umowy ACTA wraz z komentarzami prawników, "nie widzi zagrożenia". Nawet ci najgorliwiej protestujący nie mówią, że coś złego się stało, tylko uważają, że w przyszłości, w związku z tym, że ACTA daje pewne możliwości, u nas - jeśli nie ten, to przyszły - rząd coś zmieni i to są trochę strachy na wyrost - uważa Tusk.

ACTA to nie jest umowa, która reguluje polskie prawo, ale reguluje relacje między państwami. Jest stosowana w każdym kraju tylko w tym zakresie, w jakim opisuje to prawo krajowe - zaznaczył premier.

W związku z ACTA protestują internauci, zarzucając rządowi zamach na wolność słowa i brak konsultacji w tej sprawie z najbardziej zainteresowanymi, czyli użytkownikami internetu.

Umowa ACTA została podpisana wczoraj w Tokio. Dokument podpisali też ambasadorowie pozostałych państw UE z wyjątkiem Cypru, Estonii, Słowacji, Niemiec i Holandii.

Czym jest ACTA?

ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE.

Jest to umowa handlowa zobowiązująca jej sygnatariuszy do walki z łamaniem prawa własności intelektualnej oraz handlem podrabianymi towarami. Zdaniem obrońców swobód w internecie, może prowadzić to do blokowania różnych treści i cenzury w imię walki z piractwem, stąd wiele sprzeciwów i protestów w Polsce ze strony internautów.

Jeden z najbardziej kontrowersyjnych przepisów przewiduje "możliwość wydania przez swoje właściwe organy dostawcy usług internetowych nakazu niezwłocznego ujawnienia posiadaczowi praw informacji wystarczających do zidentyfikowania abonenta, co do którego istnieje podejrzenie, że jego konto zostało użyte do naruszenia" praw związanych ze znakami towarowymi, praw autorskich i pokrewnych.

Z drugiej strony organizacje zarządzające prawami autorskimi zdecydowanie opowiadają się za przyjęciem ACTA, upatrując w tym możliwości skuteczniejszego egzekwowania prawa.