Skandal w Wielkiej Brytanii. Jak ujawniają tamtejsze media, rząd Davida Camerona wydał zezwolenie na eksport niebezpiecznych substancji chemicznych do Syrii. Licencję wydano w ubiegłym roku, gdy już istniały podejrzenia, że reżim prezydenta Baszara el-Asada może użyć wobec rebeliantów broni masowego rażenia.

Zezwolenie to dotyczyło między innymi fluorków potasu i sodu. Zdaniem ekspertów, tych materiałów można użyć do produkcji sarinu. Nie zostały jednak wysłane do Syrii. Po wprowadzeniu sankcji Unii Europejskiej ważna na okres sześciu miesięcy licencja została unieważniona.

Mimo że chemikalia nie trafiły do Syrii, rząd Davida Camerona został oskarżony o zdumiewający brak wyczucia i nonszalancję. Zarzuty takie wystosowała parlamentarna opozycja. Gdy wydawano  zezwolenie, sytuacja w Syrii już była napięta. W styczniu 2012 rozpoczął się artyleryjski ostrzał pozycji rebeliantów przez wojska wierne prezydentowi Baszarowi el-Asadowi.

Według zapewnień importera, zamówione substancje miały być wykorzystane w produkcji kabin prysznicowych. Tak też brytyjska firma eksportowa argumentowała wniosek o wydanie licencji. Odpowiedzialny za to  brytyjski resort uznał takie tłumaczenie za wystarczające i ją wydał.

W ubiegłym tygodniu brytyjska Izba Gmin (niższa izba parlamentu) sprzeciwiła się wnioskowi premiera Davida Camerona o interwencję wojskową w Syrii. Szef rządu w Londynie oświadczył, że nie będzie lekceważył opinii parlamentu, gdyż jest oczywiste, że izba nie chce użycia siły wobec Syrii.

(mpw)