Ostatnia katastrofa samolotu we francuskich Alpach nie była jedyną, którą umyślnie mógł spowodować pilot. W historii lotnictwa odnotowano jeszcze kilka takich przypadków.

19 grudnia 1997 roku doszło do katastrofy Boeinga 737, który leciał z Dżakarty do Singapuru. Samolot wpadł do rzeki z ogromną prędkością. Zginęło ponad 100 osób. Wiele wskazywało na to, że pilot wyłączył rejestratory lotu i specjalnie doprowadził do wypadku. 

Przypuszczano, że pilot borykający się z poważnymi problemami finansowymi chciał popełnić samobójstwo. Wcześniej był on już karany dyscyplinarnie za wyłącznie rejestratorów rozmów w kokpicie. 

W ostatnim procesie dotyczącym katastrofy wydano jednak wyrok, na mocy którego uznano, że jej przyczyną była awaria serwomechanizmu stanowiącego kluczowy element systemu PCU. Jednak członkowie amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu nigdy nie uznali takiego werdyktu twierdząc, że pilot spowodował katastrofę umyślnie. 

Bał się, że na jaw wyjdą jego brudne sprawy

Podobne przypuszczenia pojawiły się po katastrofie Boeinga 767-366ER, do której doszło 31 października 1999 roku. Samolot lecący z Los Angeles do Kairu, runął do Atlantyku. Na pokładzie było 217 osób. Po odtworzeniu rozmów w kokpicie okazało się, że za wypadkiem stoi drugi pilot: Gameel Al-Batouti, który chwilowo przejął stery. Mężczyzna skierował maszynę w dół, wcześniej odmawiając kilkakrotnie arabską modlitwę za zmarłych. Jak się okazało, Al-Batouti bał się, że na jaw wyjdzie to, iż molestował pokojówki w hotelach, w których mieszkał podczas służbowych wyjazdów. O wszystkim miał wiedzieć pierwszy pilot, który feralnego dnia także znajdował się na pokładzie boeinga. 

Pilot sprawcą katastrofy sprzed 1,5 roku

Zapisy z czarnych skrzynek ujawniły, że katastrofę spowodował pilot samolotu Embraer 190 należącego do linii lotniczych LAM Mozambique Airlines. Do katastrofy tej maszyny doszło 29 listopada 2013 roku w Namibii. Wrak samolotu odnaleziono na terenie Parku Narodowego Bwabwata. Komisja wyjaśniająca przyczyny tragedii ujawniła, że kapitan Herminio dos Santos Fernandes miał "jasny zamiar rozbić pilotowany samolot". Do wypadku doprowadził tuż po tym, jak pierwszy pilot opuścił kokpit.