Prezydent USA Donald Trump przedstawił „ostateczną” propozycję rozejmu w Strefie Gazy. W środę obie strony konfliktu – Hamas i Izrael – odniosły się do amerykańskiej inicjatywy, jednak ich stanowiska pozostają rozbieżne. Stawką są nie tylko losy setek zakładników i tysięcy cywilów, ale także przyszłość całego regionu.

We wtorek Donald Trump ogłosił, że Izrael zgodził się na warunki niezbędne do sfinalizowania 60-dniowego zawieszenia broni. W tym czasie miałyby się odbyć negocjacje dotyczące trwałego zakończenia wojny. Prezydent USA nie pozostawił złudzeń co do powagi sytuacji, ostrzegając Hamas, że jest to "ostateczna" propozycja i że warunki porozumienia z czasem będą się tylko pogarszać.

Według doniesień medialnych, plan zakłada 60-dniowy rozejm, podczas którego Hamas miałby uwolnić około połowy izraelskich zakładników w zamian za wypuszczenie palestyńskich więźniów. Pozostali zakładnicy mieliby zostać zwolnieni po wynegocjowaniu trwałego rozejmu.

Hamas: Jesteśmy gotowi zaakceptować inicjatywę

Palestyńska organizacja Hamas nie odrzuca propozycji, ale stawia własne warunki. Hamas poważnie podchodzi do osiągnięcia porozumienia i jest gotów zaakceptować każdą inicjatywę, która wyraźnie prowadzi do całkowitego zakończenia wojny - przekazał urzędnik tej grupy, Taher al-Nuna. W późniejszym oświadczeniu Hamas potwierdził, że otrzymał najnowszą propozycję od mediatorów i prowadzi rozmowy, by "przezwyciężyć różnice" przed powrotem do negocjacji.

Kluczowym żądaniem Hamasu pozostaje perspektywa trwałego pokoju oraz wycofania się Izraela ze Strefy Gazy. W rękach tej organizacji nadal znajduje się około 50 izraelskich zakładników, z których co najmniej 28 uznano za zmarłych. Uprowadzeni pozostają najsilniejszą kartą przetargową Hamasu.

Izrael: Nie będzie żadnego Hamastanu

Izrael, choć deklaruje gotowość do rozmów, nie zamierza rezygnować ze swoich kluczowych postulatów. Premier Benjamin Netanjahu zaznaczył, że "nie będzie żadnego Hamastanu". Dodał, że rząd nieustannie dąży zarówno do uwolnienia zakładników, jak i pokonania Hamasu. Sugestie, że te cele się wykluczają, nazwał "bzdurą".

Szef izraelskiej dyplomacji Gideon Saar zapewnił, że kraj "poważnie podchodzi do kwestii umowy", a w sprawie negocjacji pojawiły się "pozytywne znaki". Izrael chce jak najszybciej rozpocząć rozmowy, jednak nie zamierza zgodzić się na warunki, które nie gwarantują rozbrojenia Hamasu i odsunięcia tej organizacji od władzy w Strefie Gazy.

Trudna sytuacja humanitarna

Negocjacje odbywają się w cieniu narastającej międzynarodowej krytyki pod adresem Izraela. Społeczność międzynarodowa coraz głośniej domaga się zaprzestania działań zbrojnych, które mają tragiczne skutki dla ludności cywilnej w Strefie Gazy oraz umożliwienia dostarczenia pomocy humanitarnej.

Według danych administracji kontrolowanej przez Hamas, izraelski odwet pochłonął już życie ponad 57 tys. Palestyńczyków, głównie cywilów. Strefa Gazy jest zrujnowana, a mieszkańcy regionu zmagają się z głębokim kryzysem humanitarnym.

Premier Netanjahu stoi również w obliczu silnej presji wewnętrznej. Skrajnie prawicowi koalicjanci domagają się kontynuowania walki aż do całkowitego pokonania Hamasu, podczas gdy duża część izraelskiej opinii publicznej oraz rodziny zakładników żądają rozejmu i uwolnienia porwanych, nawet kosztem niespełnienia innych celów wojny. Jeden z liderów opozycji, Jair Lapid, zadeklarował w środę, że jego ugrupowanie Jest Przyszłość pomoże rządowi w sfinalizowaniu umowy o rozejmie, jeśli nie zgodzą się na nią niektórzy z koalicjantów Netanjahu.