Międzynarodowa arabska gazeta Aszark Al Awsat przekazała, że Hezbollah ogłosił masową mobilizację. Libańska organizacja ma przygotowywać się na kolejne kroki Izraela, który po ofensywie na Rafah może zwrócić się właśnie w stronę Libanu.

Aszark Al Awsat powołuje się na źródła w tzw. "duecie szyickim". Organizacje Hezbollah i Ruch Amal mają przygotowywać się do generalnej mobilizacji, jeżeli doszłoby do eskalacji wojny.

Liban graniczy z Izraelem od północy. Według arabskiej gazety zachodni urzędnicy nie wykluczają, że Izrael będzie chciał prewencyjnie uderzyć na Liban, by zapobiec podobnemu atakowi, do którego doszło 7 października. Wówczas organizacja palestyńska - Hamas - zaatakowała ze Strefy Gazy, używając tysięcy rakiet i przedostając się swoimi bojówkami przez oddzielający enklawę mur.

Siły polityczne w Libanie doceniają wysiłki Francji w zapewnieniu spokoju na Bliskim Wschodzie, ale znacznie większą nadzieję pokładają w wysłanniku amerykańskim. Waszyngton wysłał swojego przedstawiciela - Amosa Hochsteina - który doprowadzić ma do porozumienia między Bejrutem i Tel Awiwem. Sprawa jest jednak o tyle skomplikowana, że oficjalnie Hezbollah, któremu powierzono misję dyplomatyczną dla Libanu, zerwał stosunki z USA, które wcześniej wpisały organizację na listę terrorystów.

Rezolucja 1701

Gazeta Aszark Al Awsat twierdzi, że USA i Francja starają się namówić strony konfliktu do zastosowania rezolucji 1701 ONZ, która już w 2006 roku doprowadziła do zawieszenia broni między Izraelem i Hezbollahem. W ramach umowy Izrael miał wówczas zaprzestać działań wojennych na południowych terenach Libanu, a szyicka organizacja wstrzymać ostrzał Izraela. Obie strony zrealizowały swoje zobowiązania.

Hezbollah wspiera palestyńską organizację terrorystyczną Hamas, która dokonując masakry 7 października na południowych terenach Izraela, sprowokowała inwazję Izraela na Strefę Gazy. Libańscy terroryści regularnie ostrzeliwują przygraniczne miejscowości w Izraelu. Wojska Izraela odpowiadają na te ostrzały precyzyjnymi atakami na cele w płd. Libanie.

Według szacunków agencji AFP od 7 października zginęło na tych terenach co najmniej 389 osób, w tym 255 bojowników Hezbollahu i ponad 70 cywilów. Po stronie izraelskiej życie straciło przynajmniej 11 żołnierzy i dziewięciu cywilów.