Po awanturze na lotnisku we Frankfurcie, przewodniczący dolnośląskiej PO Jacek Protasiewicz nie wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Polityk poinformował o tym przed zarządem regionu partii.

Jak powiedział dziennikarzom Protasiewicz, decyzję podjął po konsultacjach z prawnikami PE. Poinformowali mnie oni, iż procedura wyjaśniania incydentu potrwa dłużej niż czas, jaki mamy na ustalenie list wyborczych - zaznaczył wiceszef europarlamentu.


Dodał, iż chce, żeby "Polacy mieli przeświadczenie, że nie będzie się chronił za immunitetem". Podkreślił, że to jest jego autonomiczna decyzja.

Do incydentu na niemieckim lotnisku doszło 27 lutego. Wówczas dziennik "Bild" podał, że będący pod wpływem alkoholu Protasiewicz wywołał skandal na lotnisku, kłócąc się z celnikami i krzycząc "Heil Hitler". Protasiewicz tłumaczył, że "zagotował się", gdy niemiecki celnik powiedział do niego "raus". Powiedziałem, że "raus" w kraju, w którym mieszkam, kojarzy się z takimi słowami jak "Heil Hitler" czy Haende hoch" - tłumaczył.

Już wcześniej Protasiewicz zrezygnował z szefowania kampanii wyborczej PO do europarlamentu oraz funkcji szefa klubu PO-PSL w PE. Polityk przeprosił też za swoje - jak przyznał - niewłaściwe zachowanie na lotnisku we Frankfurcie.

Grzegorz Schetyna komentując w Kontrwywiadzie RMF FM awanturę w Niemczech stwierdził, że Jacek Protasiewicz "skompromitował Polskę, nas i siebie". Polityka jest brutalna. Jeśli ktoś daje pretekst, nie może liczyć na litość. Nasi oponenci będą wykorzystywać ten incydent w kampanii, dlatego po wydarzeniach we Frankfurcie, trzeba przesterować kampanię PO do Parlamentu Europejskiego. Także personalnie - mówił polityk.