Swoim pijackim wybrykiem i żenującymi tłumaczeniami skompromitował Polskę w całej Europie. I co się okazuje? Jacek Protasiewicz może spać spokojnie, bo poważniejszych konsekwencji nie poniesie - pisze "Fakt".

Premier Donald Tusk po burdzie, jaką po pijaku na lotnisku we Frankfurcie wszczął Protasiewicz, wydał groźnie brzmiące oświadczenie. Na pewno jakieś konsekwencje będą, nie ma się co łudzić - stwierdził szef rządu.

Ale jak wynika z informacji "Faktu" , Jacek Protasiewicz poza rezygnacją z prowadzenia kampanii Platformy Obywatelskiej do europarlamentu i utratą stanowiska szefa delegacji europosłów PO i PSL nie poniesie innej kary. A ta nie jest zbyt dotkliwa.

Jak więc widać, kompromitacja kraju dla Donalda Tuska nie jest powodem do wyrzucenia z partii. Panie premierze, co jeszcze musi zrobić Protasiewicz, by wykluczył go pan z szeregów swojej partii?

W poniedziałkowym "Fakcie" także:

- Ukraińscy żołnierze na Krymie rozbrojeni! Rosjanie zajęli już jednostki wojskowe i odebrali broń stacjonującym tam Ukraińcom. Rosyjskie helikoptery krążą nad Sewastopolem. Okręty prezydenta Rosji Putina blokują te należące do Ukrainy. A komandosi przejmują obronę przeciwlotniczą. Doba wystarczyła, by ukraiński Krym stał się już rosyjski!

- Wstrząsające słowa premiera Tuska: Ten kryzys może zaważyć na historii Europy; To dla Polski być albo nie być; Trzeba zmodernizować armię; Uniezależnić się od gazu Putina; Interwencja zbrojna Rosji na Ukrainie to zagrożenie dla naszych granic!