Mała czy wielka litera, z łącznikiem czy bez, ch czy h? Jeśli lubisz ortograficzne wyzwania, zapraszamy Cię do Krakowa! Już 3 marca - po raz czwarty - odbędzie się Dyktando Krakowskie. W tym roku, po raz pierwszy Dyktando zostanie przeprowadzone w dwóch wersjach - tradycyjnej, otwartej dla wszystkich oraz w kategorii junior (dla osób do 15. roku życia). Zapisy ruszają 1 lutego!

Dyktanda odbędą się jednocześnie, w pierwszą sobotę marca, w dwóch aulach Auditorium Maximum UJ.

Rejestracja na wydarzenia będzie przebiegała w dwóch turach:

1 tura: 1-10 lutego

2 tura: 15-25 lutego

Rejestracji można dokonać na stronie: http://mjo.uj.edu.pl/ w zakładce Dyktando Krakowskie przez udostępniony tam formularz. Osoby niepełnoletnie muszą zostać zgłoszone przez dorosłego opiekuna.

Zapraszamy na stronę internetową: http://mjo.uj.edu.pl/, gdzie można znaleźć m.in. regulaminy i formularze zgłoszeniowe oraz na fanpage Dyktanda na Facebooku.

W ubiegłym roku z arcytrudnym tekstem zmagała się grupa RMF FM złożona z dziennikarzy stacji i naszych słuchaczy. Poszło nam całkiem nieźle. A przyznać trzeba, że pułapek językowych było naprawdę sporo. Poniżej przypominamy cały tekst, z którymi przyszło się zmierzyć uczestnikom III Dyktanda Krakowskiego.


Oto treść III Dyktanda Krakowskiego

Koń by się uśmiał, czyli kariera telemarketera

Miałem zostać prężnym yuppie w start-upie, ale chimerycznej mojrze dałem się wziąć na hol i wylądowałem w call center wpośród zgrai podobnych do mnie korpowyrzutków. Za współtowarzyszy miałem hołubioną przez zarząd ekscytrzystkę z Hłudna, hożą super-Orawiankę z Chyżnego i pół-Czuwasza z Zawołża, chlubiącego się serią repotraży o Amu-darii. Naszym mentorem był druh Borzygniew, Pomorzanin ze Skórcza, który trenował taekwondo w Pelplinie nad Wierzycą. Przeszkolono nas w obskurnym ośrodku nad zalewem Chańcza w Kieleckiem. Przekonywaliśmy klientów, że stroniąc od sprzedawanych przez nas wyciągów z żegawki, ożanki, rzewienia, ciemierzycy, burzanki, żeń-szenia, a także jagód goji i nasion koli, uprawiają hazard, który może kosztować ich życie. Tymczasem narażaliśmy swoje, żywiąc się głównie nachos i lay’sami przepijanymi sprite’em. Marzyliśmy o brunchach w Starbucksie i świeżo parzonej café au lait, odkładając ziszczenie tych arcymrzonek ad Kalendas Graecas. Można by założyć, że to nas opisał w "Zwale" Sławomir Shuty. Po ponaddwuipółletniej harówce za biedapensyjkę powiedziałem: adieu! i przyjąłem angaż w "Życiu Krakowa", ulokowanym pół na pół w pałacu Pod Baranami i Domu Norymberskim. Moim przełożonym był zhardziały łże-weganin z Trzebini, który rokrocznie w święto Trzech Króli na bagrach Przylasku Rusieckiego łowił płocie na mormyszkę, zwaną niby-kiełżem. Od razu zażądał, bym przepytał krakowian, jak chcieliby spożytkować budżet obywatelski. Każdy pisał, co mu się żywnie podobało, aż włos się jeżył na głowie, istny matriks. Internauta o nicku "Kustosz" zażyczył sobie, by na wpół wyburzony "Szkieletor" został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jakaś "Rachela" proponowała, aby w Rydlówce urządzić salon masażu, a nieopodal - stację samobieżnych hulajnóg. Z kolei "Batman", który zażarcie się zarzekał,  że uratował z topieli rozżarzoną marzannę, postulował stworzenie na placu Inwalidów filii Muzeum Ofiar Przesądów i Zabobonu. Ktoś znowuż miał idée fixe, by do zoo ściągnąć yeti z Bhutanu, a Błonia krakowskie przekształcić w pole golfowe albo wznieść na nich wieżę Babel, identyczną jak na obrazie Bruegla. Byłożby tam centrum językowe z prawdziwego zdarzenia. Akcja nabrała takiego rozpędu, że gdym już wpółprzytomny, jakbym zażył co nieco absyntu z hyzopem, przechodził obok wieży ratuszowej, koń, czy raczej ochwacony muc, urwał się z zaprzęgu,  zbliżył do mnie stępem, szarpnął chrapami za połę wiatrówki i rżąc, uświadomił mi expressis verbis, że on też płaci podatki, życzy więc sobie, by w miejscu zwanym Na Gołdzie, gdzie ongiś odbył się hołd pruski, urządzić parcours/parkur dla koni, znużonych bezprzykładnym staniem pod kościołem Mariackim. Zamiast się uszczypnąć, usiadłem pod słynnym "Zwisem" przy stoliku z haworcją, vis-à-vis pana Piotra. Na jego oldskulowym kapeluszu harcowały trzy strzyżyki woleoczka. Przyjmował to z kamienną twarzą, życzliwie się uśmiechając. Już chciałem się wyżalić, gdy - uwierzcież mi, słowo honoru! - usłyszałem z jego ust: c`est la vie. Tego chybaby nawet Pani Lola z monologów Maja nie wymyśliła.

 

***

 

Patroni honorowi przedsięwzięcia: Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosław Gowin, Marszałek Województwa Małopolskiego Jacek Krupa, Prezydent Miasta Krakowa Jacek Majchrowski, JM Rektor UJ prof. dr hab. med. Wojciech Nowak, Dziekan Wydziału Polonistyki UJ prof. dr hab. Renata Przybylska, Narodowe Centrum Kultury.

Patroni: Biblioteka Kraków, Kraków Miasto Literatury UNESCO.

Patronat medialny: RMF FM

Sponsorzy: Urząd Miasta Kraków, Rada Kół Naukowych UJ, Fundacja "Bratniak"