Niskobudżetowy przewoźnik easyJet we współpracy z Airbusem przetestuje specjalne wykrywacze pyłu wulkanicznego. Czujniki podczerwieni, które zostaną zamontowane na kamerach na dziobie samolotu, będą umożliwiały m.in. modyfikowanie trasy lotu. Do końca roku 12 maszyn ma zostać wyposażonych w te urządzenia.

Nowy system o nazwie AVOID (Airborne Volcanic Object Identifier and Detector), wyglądający jak kolejny radar w kabinie pilota i wysyłający sygnał do naziemnej stacji kontroli lotu, opracował Fred Prata z Norweskiego Instytutu Badań nad Ruchem Lotniczym (NAIR).

Już teraz system ma zastosowanie w satelitach i naziemnych stacjach monitorowania wulkanów. Przetestowano go na lekkich samolotach i śmigłowcach, ale jak dotąd nie w samolotach komercyjnych linii lotniczych lecących z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę. Nie wiadomo też, jak się sprawdzi na zatłoczonym europejskim niebie, gdzie zmiana kierunku lotu z krótkim wyprzedzeniem jest problematyczna.

Jeśli okaże się skuteczny, to nie będzie potrzeby zamykania europejskiej przestrzeni powietrznej, jak to się stało w kwietniu, gdy doszło do wybuchu islandzkiego wulkanu Eyjafjoell. W wyniku wstrzymania lotów na kilka dni linie easyJet straciły 75 mln funtów.