Zatrzymani przez policję politycy Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali przewiezieni na komisariat policji przy ul. Grenadierów w Warszawie, a następnie przetransportowani do aresztu na warszawskim Grochowie.

Jak powiedział w Telewizji Republika pełnomocnik Macieja Wąsika adwokat Janusz Woźnicki, zatrzymani politycy trafili na Komendę Rejonową Policji Warszawa VII przy ul. Grenadierów.

Reporterka RMF FM Anna Zakrzewska, która znajdowała się przed jednostką policji, przekazała, że zebrali się tam zwolennicy Kamińskiego i Wąsika, którzy krzyczą "więźniowie polityczny i "precz z komuną".

W rejonie komendy przy ul. Grenadierów jest coraz więcej policji. Jak relacjonuje reporterka RMF FM kilkudziesięciu funkcjonariuszy pilnuje wejścia z przodu i z tyłu budynku. Przed komendą pojawiło się kilku posłów - m.in. Jacek Ozdoba, Przemysław Czarnek i Ryszard Terlecki. Tłum domaga się, żeby wpuścić posłów. Policja zablokowała ulice dojazdowe.

Przed godz. 22 Kamiński i Wąsik zostali zabrani z komisariatu i przetransportowani do Aresztu Śledczego Warszawa-Grochów.

Okoliczności zatrzymania

Przed godz. 20 do budynku Kancelarii Prezydenta przy Krakowskim Przedmieściu dostali się funkcjonariusze policji. Działo się to pod nieobecność Andrzeja Dudy, który w tym czasie spotykał się z Belwederze z liderką białoruskiej opozycji Swietłaną Cichanouską.

Jak czytamy na X Kancelarii Prezydenta, "po powrocie z Belwederu Prezydent miał jeszcze rozmawiać z Panami Posłami". "W tym momencie doszło do wejścia Policji do Pałacu Prezydenckiego. Nie zostały mi okazane żadne dokumenty" - czytamy na X Kancelarii.

"Kiedy rozmawialiśmy z Panami naprzeciwko gabinetu Prezydenta, funkcjonariusze policji zatrzymali prezydenckich gości. Została naruszona godność polskiego państwa, godność ułaskawionych przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Już po wyprowadzeniu Panów, zostało złożone pismo do mnie od Komendanta Głównego Policji, które jeszcze nie dotarło do moich rąk" - dodano.

Policjanci - ku zaskoczeniu zatrzymywanych, którzy gościli u prezydenta od rana -  wylegitymowali ich i podali podstawy interwencji. Kamiński i Wąsik byli zaskoczeni, jednak nie stawiali oporu i zostali wyprowadzeni na zewnątrz. Teraz, zgodnie z decyzją sądu, trafią do zakładu karnego.

Jak powiedziała rzeczniczka Komendy Stołecznej Policji kom. Marta Gierlicka, "zgodnie z nakazem sądu osoby, których dotyczyły dyspozycje, zostały zatrzymane".