Wielka Brytania o północy czasu kontynentalnego z 31 stycznia na 1 lutego przestanie być oficjalnie członkiem Unii Europejskiej. Brexit będzie pierwszym przypadkiem wystąpienia któregoś z państw członkowskich UE. W efekcie Unia straci prawie 5,5 proc. swojej powierzchni, niemal 13 proc. ludności i drugą co do wielkości gospodarkę, która wytwarza 15 proc. unijnego PKB.

Wielka Brytania o północy czasu kontynentalnego z 31 stycznia na 1 lutego przestanie być oficjalnie członkiem Unii Europejskiej. Brexit będzie pierwszym przypadkiem wystąpienia któregoś z państw członkowskich UE. W efekcie Unia straci prawie 5,5 proc. swojej powierzchni, niemal 13 proc. ludności i drugą co do wielkości gospodarkę, która wytwarza 15 proc. unijnego PKB.
Flagi Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii /STEPHANIE LECOCQ /PAP/EPA

Proces wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE zaczął się wraz z przeprowadzonym 23 czerwca 2016 r. referendum, w którym za takim rozwiązaniem opowiedziało się prawie 52 proc. głosujących. Formalny wniosek o opuszczenie UE rząd brytyjski złożył 29 marca 2017 r.

Wraz z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE rozpocznie się 11-miesięczny okres przejściowy, w którym powinny się zacząć i skończyć rozmowy o przyszłych relacjach handlowych. Brytyjski premier Boris Johnson wielokrotnie powtarzał, że nawet jeśli takiego porozumienia nie będzie, nie wystąpi o przedłużenie okresu przejściowego.

W czasie okresu przejściowego Londyn będzie płacił składki do unijnego budżetu, podlegał orzeczeniom Trybunału Sprawiedliwości UE, będzie musiał przestrzegać unijnych praw i regulacji, a KE będzie mogła wszczynać postępowanie w przypadku podejrzenia ich złamania. Nadal pozostanie członkiem jednolitego unijnego rynku, co oznacza też swobodę przepływu osób i nadal będzie częścią unii celnej. Wielka Brytania będzie miała zatem wszystkie dotychczasowe obowiązki, ale nie będzie miała żadnego wpływu na podejmowane decyzje. W praktyce oznacza to, że na 11 miesięcy stanie się niegłosującym członkiem UE.


Brexit staje się faktem. Kto na tym zyskał, a kto stracił?

Komentatorzy nie mają wątpliwości: największym zwycięzcą brexitu jest niewątpliwie obecny premier Wielkiej Brytanii - Boris Johnson.

Nie wiadomo, czy Johnson, ówczesny burmistrz Londynu, opowiadając się w referendum w 2016 r. za wyjściem z UE faktycznie wierzył, iż jest to właściwe rozwiązanie. W efekcie niespodziewanego zwycięstwa zwolenników wyjścia z UE Johnson został najpierw ministrem spraw zagranicznych, a następnie w lipcu 2019 r. premierem. Jako szef rządu zdołał skłonić Brukselę do ponownego otwarcia "nie podlegającej renegocjacji" umowy rozwodowej i zdecydowanie wygrał grudniowe przedterminowe wybory parlamentarne. Następnie mając w Izbie Gmin silny mandat od wyborców, dokończył ciągnący się przez 3,5 roku proces brexitu.

Wygranym jest też Nigel Farage - główny brytyjski eurosceptyk. Po prawie 30 latach prowadzenia kampanii na rzecz opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej jego cel stanie się w piątek rzeczywistością. Nawet jeśli nie będzie to tak twardy brexit, jakiego by chciał.

Do grona wygranych można też zaliczyć tych eurosceptycznych polityków Partii Konserwatywnej, którzy wskutek jej przejścia na probrexitową pozycję objęli bardziej prominentne stanowiska. To przede wszystkim Dominic Raab, który przed referendum był szeregowym posłem, a obecnie jest ministrem spraw zagranicznych, oraz Jacob Rees-Mogg, przywódca skrzydła zwolenników twardego brexitu, który teraz jest liderem Izby Gmin.

Listę przegranych otwiera dwoje poprzedników Johnsona na stanowisku premiera - David Cameron i Theresa May. Cameron mógł przejść do historii jako polityk, który odnowił Partię Konserwatywną i po 13 latach w opozycji dał jej dwa zwycięstwa wyborcze, tymczasem zostanie zapamiętany głównie z powodu brzemiennej w skutkach decyzji o przeprowadzeniu referendum w sprawie dalszego członkostwa w UE. Ponieważ jako premier prowadził kampanię na rzecz pozostania w UE, przegrana oznaczała dla niego rezygnację z funkcji szefa partii i rządu oraz koniec kariery politycznej.


Theresa May miała szansę wyprowadzić kraj z brexitowego chaosu, ale wskutek fatalnej decyzji o przeprowadzeniu w 2017 r. przedterminowych wyborów - a dokładniej wskutek fatalnej kampanii - straciła większość parlamentarną i nie była w stanie przeforsować w izbie Gmin wynegocjowanej umowy z UE. W połowie 2019 r. złożyła rezygnację i dziś jest szeregową posłanką.


Jean-Claude Juncker jako szef Komisji Europejskiej i Donald Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej po części ponoszą winę za to, że do wyjścia Wielkiej Brytanii doszło (np. w mało elastyczny sposób prowadząc negocjacje na temat nowych warunków, dzięki którym miała ona pozostać, czy podsycając niektórymi wypowiedziami eurosceptyczne nastroje Brytyjczyków). Jednocześnie udało im się zachować jedność pozostałych państw UE w czasie całego procesu brexitu oraz nie dopuścić do brexitu bez porozumienia. Bo to dla obu stron oznaczałoby poważne zawirowania.

Unijnym wygranym jest natomiast główny negocjator Michel Barnier. Wprawdzie UE zgodziła się na otwarcie negocjacji z Johnsonem, ale w poprzednich fazach to Wielka Brytania dokonała znacznie poważniejeszych ustępstw i w zasadzie UE osiągnęła wszystko, co zamierzała. W efekcie Barnier pozostanie unijnym negocjatorem w rozpoczynających się niedługo rozmowach o nowych relacjach handlowych.

Pamiątkowa moneta z okazji brexitu

Brytyjski minister finansów Sajid Javid zaprezentował kilka dni temu trzeci już wzór okolicznościowej monety 50-pensowej, która upamiętnia wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Dziś do obiegu wchodzi około 3 milionów takich monet, a pozostałe 7 milionów pojawi się w portfelach Brytyjczyków dalszej części roku.

Na rewersie monety umieszczono hasło "Pokój, dostatek, przyjaźń ze wszystkimi narodami" oraz datę - 31 stycznia 2020 r. Właśnie data jest jedynym elementem odróżniającym nową monetę od poprzednich wzorów.

Wybicie pamiątkowych monet dla upamiętnienia brexitu, do którego pierwotnie miało dojść 29 marca 2019 r. - planował poprzednik Javida na stanowisku ministra finansów, Philip Hammond. Nie chciał on ich jednak wprowadzać do obiegu - planował, że zostanie ich wybitych tylko 10 tysięcy i będą sprzedawane za 10 funtów jako moneta kolekcjonerska. Ten projekt nie został zrealizowany w związku z przesunięciem daty wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.

Początkowo Javid w projekcie monety zmienił tylko datę - na 31 października 2019 r., ale zdecydował, że wybitych ich zostanie 10 milionów w trzech wersjach - ze złota, ze srebra oraz ze stopu miedzi i niklu, przy czym dwie ostatnie miały od 1 listopada zostać wprowadzone do obiegu. Przed kolejnym przełożeniem terminu brexitu państwowa mennica Royal Mint zdążyła już wybić kilka milionów sztuk, które trzeba było przetopić.