Makary Malakhouski jest na wolności, dziękujemy dziennikarzom i politykom za wspólne działanie ponad podziałami - poinformował wieczorem szef Białoruskiego Domu w Warszawie Aleś Zarembiuk. Chodzi o sprawę Białorusina zatrzymanego w niedzielę w Piasecznie po nocie Interpolu.

"Makary Malakhouski jest na wolności! Dziękujemy wszystkim dziennikarzom, politykom: Robertowi Tyszkiewiczowi, ministrowi SWiA Mariuszowi Kamińskiemu i Michałowi Szczerbie za szybką reakcję i skuteczne wspólne działania ponad podziałami!" - napisał wieczorem na Twitterze Aleś Zarembiuk, szef Białoruskiego Domu w Warszawie.

27-latel był poszukiwany listem gończym przez Białoruś

Do zatrzymania 27-letniego Białorusina doszło w niedzielę w Piasecznie pod Warszawą. Makary Malakouski przebywa w Polsce na podstawie wydanej mu wizy humanitarnej.  

Funkcjonariusze policji zatrzymali go, bo był na liście osób ściganych przez Interpol. Wniosek w tej sprawie jest autorstwa białoruskich władz. 

"Jego dane również znajdują się w Interpolu. Stąd też decyzja o zatrzymaniu" - informowała policja.

"Do zadań policji nie należy w tym przypadku analiza zasadności i powodów jej zastosowania, ale wywiązanie się ze swoich zadań" - wskazywała Komenda Stołeczna Policji, dodając, że zatrzymanie osoby nie jest równoznaczne z jej wydaniem państwu obcemu, gdyż w tym zakresie dalsze decyzje podejmuje prokuratura czy sąd.

Szef MSWiA Mariusz Kamiński oświadczył w poniedziałek, że "wczorajsze zatrzymanie obywatela Białorusi w Piasecznie to wynik kolejnej próby politycznego wykorzystania tzw. czerwonej noty Interpolu. Tym razem przez białoruski reżim". Przypomniał, że już w lipcu zwrócił się do władz Interpolu, wskazując na potrzebę zmian w tym zakresie.

Okoliczności zatrzymania białoruskiego opozycjonisty

Pierwszy o sprawie zatrzymania 27-latka napisał w poniedziałek na Twitterze Aleś Zarembiuk z Fundacji "Białoruski Dom". "Pilne! Zatrzymany na wniosek Łukaszenki obywatel Białorusi. Wczoraj wieczorem przez funkcjonariuszy polskiej policji na wniosek Łukaszenkowski w Piasecznie był zatrzymany Malakhouski Makary" - poinformował Zarembiuk.

Zarembiuk powiedział PAP, że od partnerki Malakhuskiego usłyszał, że do zatrzymania doszło w niedzielę późnym wieczorem. Relacjonował, że do domu, w którym oboje przebywali, weszła policja jako powód podając skargę sąsiadów na zbyt głośną muzykę, dobiegającą z mieszkania.

Potem, zgodnie z relacją partnerki Malakhuskiego, został on poproszony o okazanie dokumentów, a następnie zatrzymany.

Zarembiuk twierdził, że poinformował polskie służby, iż zatrzymany mężczyzna to osoba politycznie represjonowana, która w Polsce przebywa z wizą humanitarną.

Z naszych informacji wynika, że nie ma żadnego kryminalnego powodu, dla którego miałby być on zatrzymany - podkreślał.

Dodał, że bardzo obawia się paniki w środowisku białoruskim w Polsce i "efektu mrożącego".

My się bardzo boimy, by nie powstało wrażenie, że Białorusini, którzy uciekli do Polski, nie są już tutaj bezpieczni, a służby Łukaszenki potrafią dopaść wrogów nawet tutaj - powiedział. 

To bardzo niebezpieczny precedens, który uderzy w wizerunek Polski, który w oczach Białorusinów jest bardzo dobry. Poza tym propaganda Łukaszenki będzie to wykorzystywać - dodaje, komentując zatrzymanie białoruskiego opozycjonisty.

Opozycjonista miał polską wizę humanitarną

My nie wiemy, pod jakim zarzutem został zatrzymany. Wiemy, że został zatrzymany na wniosek Interpolu - mówił Aleś Zarembiuk dziennikarzowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie.

Na tę chwilę wiemy od jego partnerki i działaczy, którzy z nim współpracowali, że w sierpniu wyszedł zamanifestować swój sprzeciw, przeciwko sfałszowanym wyborom na Białorusi. Wtedy też został za to zatrzymany - 13 sierpnia, relacjonuje jego partnerka, która była świadkiem aresztowania - mówi Zarembiuk w rozmowie z RMF FM. Dodaje też, że Łukaszenka wykorzystuje Interpol w walce ze swoimi obywatelami, a zatrzymany Makary Malakouski miał przyznaną polską wizę humanitarną, wydaną w konsulacie w Kijowie.

Wybory prezydenckie na Białorusi i protesty opozycji

W sierpniu 2020 roku na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie.

Centralna Komisja Wyborcza tego kraju ogłosiła, że rządzący państwem od 26 lat Alaksandr Łukaszenka otrzymał 80,23 proc. głosów, a jego kontrkandydatka Swiatłana Cichanouska - 10,1 proc.

Opozycja i kraje zachodnie uznają jednak wybory za sfałszowane.

Miliony Białorusinów wyszły na ulicę, by zamanifestować swój sprzeciw wobec wyników wyborów. Wielu z nich musiało potem szukać schronienia, między innymi w Polsce.