"Gazeta Wyborcza" ujawniła listę sędziów, którzy poparli kandydaturę Teresy Kurcyusz-Furmanik na członka Krajowej Rady Sądownictwa. Zdaniem dziennika, "w wykazie "przeważają nazwiska osób, które awansowały dzięki dobrej zmianie".

"Teresa Kurcyusz-Furmanik to sędzia z Gliwic, która startowała do KRS z poparciem społecznym. Podpisy dla niej zbierały Kluby "Gazety Polskiej". Miała ich w sumie 2130. W Kancelarii Sejmu złożono też wykaz 32 sędziów, którzy poparli Kurcyusz-Furmanik (wymaganych było 25). Według naszego informatora zbierano je wśród tych, którzy awansowali za rządów PiS lub dostali obietnicę takiego awansu" - donosi "Gazeta Wyborcza". 

Informator gazety twierdzi, że podobne nazwiska są również na liście poparcia Leszka Mazura, obecnego przewodniczącego KRS.

"Akcja koordynowana przez zaufanych ludzi Ziobry"

"Na naszej liście największą grupę stanowią sędziowie, którzy awansowali za dobrej zmiany - jest ich w sumie 16. To prezesi i wiceprezesi sądów, którzy otrzymali stanowiska głównie dzięki czystce Ziobry. Wielu awansowało w listopadzie 2017 r., a dwa miesiące później poparło kandydatkę do upolitycznionej Rady" - czytamy w gazecie.

"GW" przytacza wypowiedź swojego informatora, którym jest - jak wskazano - sędzia "będący przy akcji zbierania podpisów na Śląsku".

"Do naszych sędziów rozesłałem zaproszenie do poparcia kandydatury Leszka Mazura. Na spotkanie przyjechali beneficjenci dobrej zmiany oraz tacy, którzy dopiero dostali obietnicę awansu. (...) Ostatecznie pod kandydaturą Mazura zebrano aż 40 podpisów. Chodziło o to, by podpisów było więcej na wypadek wycofania się któregoś z popierających" - mówi informator cytowany przez "GW".

Jak dodaje informator, akcja była koordynowana przez "zaufanych ludzi Ziobry i prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego". "Kontrolę nad tym, jak to przebiega, miał prokurator Tomasz Janeczek" - twierdzi sędzia.

Gazeta podaje, że co najmniej dwie osoby z listy wygrały konkursy na stanowiska sędziowskie przeprowadzone przez nową KRS.

"Na liście Kurcyusz-Furmanik są też sędziowie związani z aferą hejterską. Jednym z nich jest były prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach Arkadiusz Cichocki, który współpracował z hejterką Emilią Szmydt prowadzącą akcję oczerniania sędziów krytykujących zamach na wymiar sprawiedliwości. Trzech sędziów z listy - Cichocki, (Rafał) Stasikowski i Ireneusz Wiliczkiewicz - działało w grupie Kasta na komunikatorze WhatsApp" - czytamy w artykule.

"Daj spokój, przelecimy się tu po pokojach i podpisy zaraz będą"

Gazeta przytacza też relację sędziego, któremu - jak podano w artykule - ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak złożył propozycję wejścia do nowej KRS. "Kiedy Piebiak zaproponował mi kandydowanie, byłem zupełnie nieprzygotowany. Powiedziałem, że przecież nie mam podpisów. Wtedy Piebiak stwierdził: Daj spokój, przelecimy się tu po pokojach i podpisy zaraz będą" - twierdzi sędzia cytowany przez gazetę.

"O co chodziło? Obejmując ministerstwo, Ziobro zaczął ściągać do niego na tzw. delegację grupę sędziów, do których miał zaufanie (według danych z 1 stycznia 2019 r. takich sędziów było w resorcie 164). Część z nich swoimi podpisami uzupełniła listy poparcia, jeżeli któremuś z kandydatów zabrakło nazwisk lub gdyby ktoś poparcie wycofał" - czytamy w artykule.

Gazeta podaje, że według jednego z jej źródeł "w trakcie zbierania podpisów mogło dojść do nadużycia - gdy komuś brakowało podpisów, dostawał je z tych, którymi ministerstwo już dysponowało, a listy uzupełniano bez wiedzy popierających".

CIS o listach poparcia do KRS: "Podobnie jak wyroku, sędzia nie może wycofać podpisu"

Na początku tego tygodnia Centrum Informacyjne Sejmu wydało komunikat "w sprawie wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa". Wymieniono w nim zgłoszonych kandydatów i podano, ile osób ich poparło. CIS nie podał jednak nazwisk sędziów, którzy podpisali się na listach poparcia do KRS.

W komunikacie podkreślono natomiast, że "żaden przepis ustawy o KRS nie przewiduje możliwości wycofania raz udzielnego kandydatowi do KRS poparcia. Podobnie jak sędzia nie może wycofać się z wydanego wyroku, nie może po podpisaniu listy poparcia wycofać tego podpisu".

O co w tym chodzi?

Sprawa ujawnienia list poparcia dla kandydatów do tzw. nowej Krajowej Rady Sądownictwa toczy się od 20 listopada. Dotyczy sędziów Sądu Rejonowego w Olsztynie: Anny Pałasz, Katarzyny Zabuskiej, Joanny Urlińskiej i Krzysztofa Bieńkowskiego. Sędziowie ci publicznie przyznali, że podpisali listy poparcia dla sędziego Macieja Nawackiego, a następnie swoje poparcie wycofali.

Ujawnienia list poparcia do KRS domaga się sędzia Paweł Juszczyszyn. Pod koniec listopada zeszłego roku zażądał ujawnienia list, rozpoznając apelację w Wydziale Cywilnym Odwoławczym Sądu Okręgowego w Olsztynie. Wyrok w tej sprawie w pierwszej instancji wydał sąd w Lidzbarku Warmińskim - a orzekał tam sędzia, którego kandydatura przekazana została prezydentowi właśnie przez nową KRS. Rozpoznając apelację, Paweł Juszczyszyn uznał, że konieczne jest rozstrzygnięcie, czy sędzia nominowany przez nową Radę był uprawniony do orzekania w pierwszej instancji.