"Kiedy pilot prosi o asystę przy awaryjnym lądowaniu procedura wygląda tak samo" - powiedział rzecznik lotniska im. Chopina w Warszawie Przemysław Przybylski. Na psa wyjeżdża lotniskowa straż pożarna. Jest to 10 jednostek dostępnych w każdej chwili. Jeżeli sytuacja wygląda na poważną wzywane są posiłki z miasta.

Poprosiliśmy również o pomoc Państwową Straż Pożarną z komendy miejskiej - przyznał Przybylski. Te jednostki nie wjeżdżały na pas lotniska.

Lotnisko im. Chopina zostało zamknięte. Zostanie otwarte ponownie prawdopodobnie jutro o 8 rano. Do tego czas samoloty lecące do Warszawy będą przekierowywane na inne lotniska w kraju.

Pilotowi samolotu z Nowego Jorku do Warszawy nie udało się wysunąć podwozia. Boeing 767 ponad godzinę krążył nad Warszawą. Ostatecznie pilotowi udało się posadzić maszynę na płycie lotniska im. Chopina bez kół.

Rzecznik LOT-u Leszek Chorzewski zapewnia, że nikomu na pokładzie nic się nie stało. Na pokładzie jest około 240 osób. Już podstawiono dla nich autobusy.

Samolot lądował praktycznie z pustymi bakami. Maszyna zdążyła wcześniej zrzucić nadmiar paliwa. W związku z tym ryzyko zapalenia się samolotu było niewielkie. Iskry, które było widać w telewizji przy lądowaniu, to normalne tarcie metalu o asfalt. Na pasie była położona poduszka ze specjalnej substancji gaśniczej. Samolot po wylądowaniu, zatrzymaniu został standardowo również polany substancjami gaśniczymi - opowiadał Chorzewski.

Na czas awaryjnego lądowania stołeczna policja zamknęła przylegającą do Okęcia Aleję Krakowską. W tej chwili ruch jest już tam wznowiony.