O północy mija termin zgłoszenia przez wierzycieli Amber Gold swoich wierzytelności do sędziego komisarza w sądzie w Gdańsku. Do 20 grudnia w Sądzie Rejonowym Gdańsk Północ przyjęto ponad 10 tysięcy zgłoszeń. Kolejnych kilkaset czeka na rejestrację.

Termin zgłaszania wierzytelności wynika z daty opublikowania w Monitorze Sądowym i Gospodarczym postanowienia o ogłoszeniu upadłości spółki Amber Gold. Wiceprezes Sądu Rejonowego Gdańsk Północ Anita Różalska poinformowała, że do 20 grudnia zarejestrowanych zostało dokładnie 10020 zgłoszeń. Na pewno do czwartku wpłynęło kolejnych kilkaset zgłoszeń, które oczekują na zarejestrowanie i należy oczekiwać, że wnioski będą także wpływać przez kolejne najbliższe dni, bo część wierzycieli wysłała je pocztą - dodała. Zgłoszenia zajmują 620 segregatorów.

Nie wiadomo, jak długo potrwa weryfikacja zgłoszeń

Różalska zwróciła uwagę, że jeśli ktoś zgłosi swoje wierzytelności po terminie, to prawdopodobnie znajdzie się na uzupełniającej liście wierzytelności, a nie na głównej. Najprawdopodobniej też te osoby będą musiały partycypować w kosztach postępowania sądowego. Wiceprezes sądu uchyliła się od odpowiedzi na pytanie, jak długo potrwa weryfikacja zgłoszeń i ustalenie ostatecznej listy wierzycieli. Jest to szeroko zakrojony proces, bo każde zgłoszenie wierzytelności podlega prawie takiemu samemu rozpoznaniu jak pozew sądowy i wyobraźmy sobie, że jest ponad 10 tysięcy pozwów w jednej sprawie i rozpoznaje je jedna osoba, bo jest jeden sędzia komisarz - wyjaśniła. Na pewno nie jest to proces krótkotrwały i nie jest to kwestia dwóch czy trzech miesięcy - dodała.

Specjalista z zakresu prawa upadłościowego Piotr Zimmerman oceniał wcześniej, że właściciele lokat w Amber Gold mogą otrzymać jedną czwartą do jednej trzeciej kwoty powierzonej spółce i to prawdopodobnie dopiero mniej więcej za dwa lata. Najpierw należne pieniądze otrzymają pracownicy parabanku i Skarb Państwa. Pod koniec września gdański sąd poinformował, że łączna liczba wierzycieli Amber Gold wynosi co najmniej 15 tys., a wartość wymagalnych zobowiązań to ok. 700 mln złotych.

Część majątku Amber Gold poszła już pod młotek

Syndyk rozpoczął już sprzedaż majątku Amber Gold. Podczas aukcji sprzedał 134 pojazdy mniej więcej za 7,5 mln złotych, pod młotek ma trafić jeszcze 12. W grudniu udało się też sprzedać pakiety telefonów, smartfonów i modemów należących do spółki. Za zabezpieczone urządzenia o wartości ok. 211 tys. zł udało się uzyskać 318 tys. złotych.

Syndyk podał też, że w styczniu lub w lutym można się też spodziewać ogłoszenia przetargu ofertowego na sprzedaż nieruchomości Amber Gold. Powiedział, że będą to cztery apartamenty przy ul. Szafarnia w Gdańsku i nieruchomość przy ul. Staromiejskiej w Gdyni.

Głośny upadek parabanku

Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 roku. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji, przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia tego roku ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów. 20 września sąd ogłosił upadłość likwidacyjną Amber Gold.

W sierpniu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, która wraz z ABW prowadziła śledztwo, przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. siedem zarzutów, m.in. oszustwa znacznej wartości. Grozi za to do 15 lat więzienia. Marcin P. został aresztowany, przebywa w areszcie w Piotrkowie Tryb., ma status więźnia "szczególnie chronionego".

Także jego żona, Katarzyna P., usłyszała osiem zarzutów - m.in. wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Grozi jej kara do trzech lat pozbawienia wolności. Prokuratura zastosowała wobec niej dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju.

Na początku października śledztwo w sprawie Amber Gold zostało przeniesione z Gdańska do Łodzi, gdzie prowadzi je tamtejsza prokuratura okręgowa oraz ABW. Dotąd do śledczych zgłosiło się już ponad 10 tys. poszkodowanych przez Amber Gold. Ostatnie szacunki prokuratury są takie, że firma mogła pozyskać z lokat ponad 500 mln złotych.