Turecka opozycja mówi o zatrzymaniu burmistrza Stambułu, że to cywilny zamach stanu. Tamtejsza policja aresztowała w środę Ekrema Imamoglu, opozycyjnego wobec władz kraju burmistrza Stambułu, wymienianego jako kandydata w najbliższych wyborach prezydenckich – podały media. Do zatrzymania doszło w ramach śledztwa w sprawie domniemanej korupcji i powiązań z terroryzmem. Analityczka ds. Turcji z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Aleksandra Maria Spancerska na antenie RMF24 mówi o postępującym antydemokratycznym zwrocie Ankary.

Policja aresztowała w środę opozycyjnego burmistrza Stambułu, wymienianego jako kandydat w najbliższych wyborach prezydenckich. Kilkadziesiąt lat temu miał złamać procedury przenoszenia się na uniwersytet z innej uczelni. Zarzuca mu się również rzekomą korupcję i powiązania z terroryzmem.

Choć do aresztowania doszło teraz, sprawa nie jest nowa, zauważa w rozmowie z Radiem RMF24 Aleksandra Maria Spancerska, analityczka ds. Turcji z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Nagonka na Ekrema Imamoglu trwa od lat, od kiedy został pierwszy raz wybrany na burmistrza Stambułu, bo rzucił wyzwanie (prezydentowi kraju Recepowi Tayyipowi) Erdoganowi i w zasadzie jest jego głównym rywalem politycznym. Rzeczywiście tą iskrą było odebranie przez Uniwersytet Stambulski dyplomu politykowi. Ale trzeba powiedzieć, że te działania i te zarzuty to nie jest sprawa, która wydarza się tylko wczoraj i dzisiaj. To trwa od dłuższego czasu i jest taką częścią kampanii antydemokratycznej, wymierzonej pod adresem opozycji w Turcji - mówi ekspertka.

Warto zauważyć, że brak tytułu naukowego to poważny problem w Turcji dla osoby ubiegającej się o najwyższy urząd w państwie. Ukończenie studiów wyższych jest konstytucyjnym wymogiem. W tym przypadku jednak moment zatrzymania Imamoglu jest nieprzypadkowy, uważa Aleksandra Maria Spancerska.

Doszło do tego na kilka dni przed wyborami w Republikańskiej Partii Ludowej, kiedy to Ekrem Imamoglu miał zostać ogłoszony kandydatem na prezydenta. Prawybory odbędą się 23 marca, więc to pokazuje determinację władzy, żeby odebrać sprawczość głównemu rywalowi politycznemu Erdogana - tłumaczy.

Emma Sinclair-Webb, dyrektorka ds. Turcji z organizacji Human Rights Watch, potępiła zatrzymanie opozycyjnego burmistrza Stambułu Ekrema Imamoglu i określiła ten ruch jako "rażące nadużycie wymiaru sprawiedliwości". Opozycja turecka mówi o "zamachu stanu".

Seria zatrzymań w Turcji

Wielu tureckich politologów wskazuje, że Turcja wkracza na ścieżkę Rosji, Białorusi i Wenezueli - twierdzi Aleksandra Maria Spancerska.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że to będzie toczyć się w tym kierunku, trudno sobie wyobrazić, że Erdogan odda władzę w sposób pokojowy. Dzisiejszy poranek zaczął się w Turcji od przeszukania rezydencji Imamoglu. Tam o brzasku przybyła policja. Oprócz Imamoglu zostało zatrzymanych ponad sto osób z nim związanych, między innymi też turecki dziennikarz śledczy. Ograniczono dostęp do mediów społecznościowych, żeby się nie gromadzono. Myślę, że tutaj największe protesty będą właśnie w okolicach niedzieli, czyli w dzień prawyborów w Republikańskiej Partii Ludowej. Tutaj może być jakaś kumulacja tych wydarzeń - ocenia analityczka.

Nikt nie jest ponad prawem - oświadczył turecki minister sprawiedliwości Yilmaz Tunc, komentując zatrzymanie opozycyjnego burmistrza Stambułu Ekrema Imamoglu. Zadeklarował, że Turcja jest państwem praworządnym, a jej wymiar sprawiedliwości jest niezależny. Minister oznajmił, że nazywanie działań prawnych terminami, takimi jak "zamach stanu" jest niebezpieczne i błędne.

Dla Europy Turcja jest przede wszystkim ważnym partnerem wojskowym.

Turcja posiada drugą pod względem wielkości armię w NATO. W związku z toczącą się debatą na temat nowej architektury bezpieczeństwa, Turcja coraz częściej jest wymieniana jako ten partner, który mógłby być współodpowiedzialny za udzielenie gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Jednocześnie ten proces "de-demokratyzacji" Turcji postępuje. Erdogan też wie, że zgodnie z konstytucją to jego ostatnia kadencja na stanowisku prezydenta. Kolejna byłaby możliwa tylko w wyniku przyspieszonych wyborów. Potrzebna jest większość kwalifikowana, a do tego brakuje 45 głosów. Dlatego w ostatnich miesiącach w Turcji obserwujemy nowe otwarcie w kwestii kurdyjskiej. Erdogan i jego sojusznik od nowa puszczają oko do Kurdów. Potrzebują tych mandatów, które mogą doprowadzić do przyspieszonych wyborów - mówi Aleksandra Maria Spancerska.

W Turcji skrócona kadencja się nie liczy według konstytucji, dlatego obecnemu prezydentowi tak bardzo zależy na przeprowadzeniu wcześniejszych wyborów. Te działania trudno traktować jako demokratyczne i mogą one skutecznie oddalać Turcję od rozmów akcesyjnych do Unii Europejskiej.




Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: