Szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot zdradził w Rozmowie w południe w RMF FM, że wobec osób odpowiedzialnych za rozmowę prezydenta Andrzeja Dudy z rosyjskimi youtuberami podszywającymi się pod prezydenta Francji Emmanuela Macrona, wyciągnięto konsekwencje. W KPRP rozpoczęły się też specjalne szkolenia dla pracowników.

Wśród tematów, które pojawiły się w Rozmowie w Południe w RMF FM, była kwestia rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy z osobami podszywającymi się pod prezydenta Francji Emmanuela Macrona.

Paweł Szrot potwierdził, że wobec osób odpowiedzialnych za tę sytuację wyciągnięto już konsekwencje. Nie chciał jednak mówić o szczegółach. Przyjęliśmy podstawową zasadę, że nie odnosimy się do tego ile jest tych osób, na jakich stanowiskach, kto to jest w sensie personalnym - powiedział szef gabinetu Dudy.

Poinformował, że w Kancelarii Prezydenta RP rozpoczęto szkolenia dla osób zaangażowanych w kontakty międzynarodowe głowy państwa.

Kto był przy prezydencie?

Przypomnijmy, że do rozmowy Dudy i Rosjan doszło w dniu, kiedy doszło do eksplozji rakiety w Przewodowie. Wówczas wielu światowych liderów próbowało skontaktować się z polskim prezydentem. Większość z nich dzwoniła z Bali, gdzie odbywał się szczyt G7. Według "Gazety Wyborczej", która powołuje się na źródła w Kancelarii Prezydenta RP, Rosjanie mieli zadzwonić do Pałacu Prezydenckiego po tym, jak zakończyła się rozmowa Dudy z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. W czasie konwersacji Scholz miał mówić Dudzie, że Emmanuel Macron jest zaniepokojony sytuacją w Przewodowie i chciałby się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja. To mogło uśpić czujność pracowników kancelarii. Możliwe, że służby rosyjskie podsłuchiwały, co dzieje się na Bali i dlatego dzwoniąc do Warszawy, Rosjanie zdecydowali się na to, by udawać Macrona.

Źródło "GW" twierdził, że prezydent rozpoznał, że nie rozmawia z Macronem, ale połączenie telefoniczne było słabej jakości (youtubowa wersja nagrania miała zostać oczyszczona z zakłóceń). Zła jakość połączenia pojawiła się też przy rozmowie z Joe Bidenem.

Polski MSZ w trakcie trwania rozmowy z fałszywym Macronem miał otrzymać polecenie sprawdzenia u doradcy francuskiego prezydenta, czy to on dzwoni do Dudy. "Doradca odpowiedział, że prezydent Macron ‘chce się połączyć albo że łączy się z prezydentem Dudą’" - czytamy w "GW". Wtedy mogło dojść do nieporozumienia, bo prezydent Macron faktycznie w tym samym momencie chciał się skontaktować z Dudą.

Obok prezydenta w czasie rozmowy z Rosjanami mieli być szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera i Jakub Kumoch, szef biura międzynarodowego w kancelarii prezydenta.

Procedury nie zadziałały

Uniemożliwić taką sytuację, jak ta, która wydarzyła się w zeszłym tygodniu, miała specjalna procedura wdrożona w Kancelarii Prezydenta RP. Zdecydowano się na jej wdrożenie po tym, jak youtuberzy z Rosji po raz pierwszy wkręcili Andrzeja Dudę. Wówczas jeden z nich podawał się za szefa NATO Jensa Stoltenberga - informuje reporter RMF FM Roch Kowalski.

Na czym polegały te środki ostrożności? Najczęściej tego typu połączenia są ustalane z odpowiednim wyprzedzeniem. Zanim jeszcze dojdzie do rozmowy liderów, pracownicy kancelarii powinni potwierdzić taki zamiar, kontaktując się z konkretnym ministerstwem lub w ostateczności z ambasadą danego państwa. Taka weryfikacja może się odbywać zarówno telefonicznie, jak i mailowo z zaufanych i sprawdzonych rządowych domen.

Rozmowa zmanipulowana

W ocenie rządowych dyplomatów, opublikowana przez Rosjan rozmowa różni się od prawdziwego zapisu. Reporter RMF FM usłyszał, że w trakcie połączenia telefonicznego rozmówca posługiwał się znacznie lepszym angielskim, bez wyraźnego rosyjskiego akcentu.

W oficjalnym komunikacie kancelaria Andrzeja Dudy informowała, że "prezydent zorientował się po nietypowym sposobie prowadzenia rozmowy, że mogło dojść do próby oszustwa i zakończył rozmowę".

Ministrowie informują nieoficjalnie, że rosyjskich pranksterów zdradzić miał brak informacji o Emmanuelu Macronie. W trakcie rozmowy nie wiedzieli, że francuski prezydent jest na Bali. Kiedy stało się to jasne, prezydent Duda miał zakończyć połączenie. Według kancelarii prezydent cały ten fragment w opublikowanej wersji wycięto.

O czym rozmawiali Duda i fałszywy Macron?

Para rosyjskich youtuberów umieściła nagranie udawanej rozmowy prezydentów Polski i Francji. Doszło do niej 15 listopada, tuż po tragedii w Przewodowie. Opublikowana konwersacja trwała siedem minut.

Rosjanie podszyli się pod Emmanuela Macrona i próbowali dowiedzieć się od Andrzeja Dudy, jakie działania planuje podejmować i kogo oskarża o wystrzelenie rakiety.

Cześć Emmanuelu, czy to ty? Na linii Andrzej Duda - mówi na początku nagrania prezydent. Youtuber rozmawiający z Andrzejem Dudą potwierdza. Dziękuję za telefon. Jak zapewne wiesz, sytuacja jest bardzo trudna. Dziś po południu w pobliżu granicy z Ukrainą doszło do eksplozji, na naszym terytorium i to była rakieta. Bez wątpienia była to rakieta. Kto ją wystrzelił, nie wiemy. Start był gdzieś na wschodzie - mówi dalej Duda.

W kolejnych sekundach Duda mówi, że to prawdopodobnie rosyjska rakieta spadła na Przewodów. Informuje też, że o wybuchu w Przewodowie i możliwości uruchomienia artykułu 4 NATO rozmawiał z szefem NATO Jensem Stoltenbergiem. Duda opowiada też, że rozmawiał o tej kwestii z Joe Bidenem. Youtuber pyta Dudę, czy Biden oskarża Rosję o wypadek w Przewodowie. Prezydent przekazał, że nie.

Chwilę później youtuber spytał, czy na Lubelszczyźnie mogła spaść ukraińska rakieta. Nie wiem, prezydent Biden powiedział, że wyśle amerykańskich ekspertów, żeby pomogli naszym w śledztwie, więc będzie to wspólne śledztwo. Będę czekał na wynik ich śledztwa - podkreślił.

Późnej podający się za Macrona mężczyzna pytał o zdanie Wołodymyra Zełenskiego. Prezydent Duda poinformował, że ukraiński prezydent jest pewien, że to rosyjska rakieta spadła na terytorium Polski.

Ale znasz jego sytuację, on po prostu chce prosić o więcej broni - mówi youtuber.

Emmanuel, uwierz mi, jestem wyjątkowo ostrożny. Emmanuel, to jest wojna i myślę, że obie strony będą się wzajemnie oskarżać - zaznacza prezydent.

Myślę, że niepotrzebna nam eskalacja pomiędzy Rosją a NATO - zaznacza youtuber.

Emmanuel, myślisz, że chcę wojny z Rosją? Nie, uwierz mi, nie chcę wojny z Rosją. Uwierz mi, jestem bardzo ostrożny. Mówię wyłącznie o artykule 4., a nie o artykule 5. NATO - podkreślił.

Pytany o to, co zrobi, jeśli okaże się, że to rosyjska rakieta zabiła dwie osoby w Polsce, odpowiedział: Porozmawiamy z naszymi sojusznikami, z tobą, z prezydentem Bidenem. Będziemy musieli znaleźć rozwiązanie tej sytuacji (...) - mówił.

Dalej Duda jest pytany o oświadczenie MSZ w sprawie eksplozji w Przewodowie. Nasz minister spraw zagranicznych w tym oświadczeniu napisał, że to była rosyjska rakieta, ponieważ została ona wyprodukowana w Rosji - bronił się Duda i podkreślił, że jeszcze nie wie, że to rakieta S-300.

W kolejnej części Duda przyznaje, że bardziej niż rosyjskich "brudnych bomb" boi się kłopotów w ukraińskich elektrowniach jądrowych i katastrofy nuklearnej. Dodał też, że sprawę w Przewodowie będą badań polscy eksperci, ale możliwe, że będą też amerykańscy eksperci.