Premier Donald Tusk skomentował w niedzielę sugestie lidera niemieckiej prawicowo-populistycznej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD), że to Polska mogła stać za wysadzeniem gazociągu Nord Stream 2. "To z tą partią ekipa Karola Nawrockiego próbuje się ostatnio zaprzyjaźnić" - napisał szef rządu.

  • Premier Donald Tusk skomentował sugestie lidera niemieckiej AfD Tino Chrupalli, że Polska mogła stać za wysadzeniem Nord Stream 2. 
  • Tusk przypomniał, że w sprawie Nord Stream 2 "wstydzić powinni się ci, którzy zdecydowali o jego budowie", a nie Polska. 
  • Premier odniósł się też do sprawy Wołodymyra Ż., zatrzymanego w Pruszkowie i poszukiwanego przez niemiecki wymiar sprawiedliwości.
  • Więcej najnowszych informacji można znaleźć na stronie RMF24.pl.

"Lider AfD, Tino Chrupalla, przeciwnik NATO i UE, który zdążył już ogłosić zwycięstwo Rosji, zaatakował nas za twarde stanowisko wobec Nord Stream 2 i zasugerował, że to Polska mogła stać za wysadzeniem gazociągu. To z tą partią ekipa Karola Nawrockiego próbuje się ostatnio zaprzyjaźnić" - napisał Donald Tusk w mediach społecznościowych.

Chodzi o wpis współprzewodniczącego prawicowo-populistycznej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) na platformie X.

"Premier Polski, Donald Tusk, odmawia wydania podejrzanego o udział w terrorystycznej detonacji Nord Stream i mówi, że to nie wybuch był problemem, lecz budowa gazociągu" - napisał Tino Chrupalla. Dodał: "Zastanawiam się więc: czy Polska mogła być zamieszana w ten atak? Domagamy się wyjaśnień!".

W nagraniu, które zamieścił wraz z wpisem, Chrupalla uściślił, że wyjaśnień w sprawie gazociągu jego partia domaga się na poziomie "Bundestagu, Europy oraz przed ONZ".

"Chcemy naprawić Nord Stream, ponownie go uruchomić. Chętnie podzielimy się tanim gazem z Polską" - zauważył.

Ważą się losy Wołodymyra Ż.

Tusk podkreślił we wtorek, że w interesie Polski nie jest oskarżanie albo wydawanie podejrzanego o wysadzenie Nord Stream Wołodymyra Ż. w ręce innego państwa. Dodał, że jedynymi, którzy powinni wstydzić się w kwestii Nord Stream 2, są ci, którzy zdecydowali o jego budowie.

Wołodymyr Ż. jest poszukiwany europejskim nakazem aresztowania wydanym przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczeniem mienia oraz zniszczeniem rurociągu Nord Stream 2. Zatrzymano go na podstawie ENA 30 września w podwarszawskim Pruszkowie, gdzie mieszka.

Decyzją warszawskiego sądu został aresztowany na 40 dni do 9 listopada. O ewentualnym wydaniu Ż. Niemcom będzie również decydował sąd. Na zapoznanie się z dokumentacją ma 100 dni. Materiały dotyczące ściganego ENA mężczyzny zostały już przesłane mailem przez stronę niemiecką, a sędzia referent niebawem ma wyznaczyć termin rozprawy. Gdyby Ż. usłyszał zarzuty w polskim śledztwie, byłaby to przesłanka do niewydawania go w ramach ENA.

"Imperializm kosztem słabszych"

W swoim niedzielnym wpisie Tusk odniósł się do wykładu doradcy prezydenta RP Karola Nawrockiego prof. Andrzeja Nowaka, który odbył się środę w kompleksie niemieckiego parlamentu, w budynku Marie-Elisabeth-Lueders-Haus. Prócz prof. Nowaka w wydarzeniu uczestniczyli trzej posłowie Alternatywy dla Niemiec - Goetz Froemming, Alexander Wolf oraz mający polskie korzenie Adam Balten.

Przed przyjazdem do Berlina profesor Nowak zapowiedział, że weźmie udział w wydarzeniu w Bundestagu jako osoba prywatna, i że zaproszono go jeszcze przed polskimi wyborami prezydenckimi. Z doniesień medialnych wynika, że polskie MSZ odradzało udział w dyskusji z posłami AfD. Na zaproszeniu frakcja Alternatywy dla Niemiec przedstawiła prof. Nowaka jako "historyka oraz doradcę prezydenta Polski Karola Nawrockiego".

W Bundestagu prof. Nowak powiedział, że w rozmowie z Niemcami przeszkadza pokusa niedostrzegania przez nich Polski. Przestrzegał także przed "imperializmem kosztem słabszych" i zaproponował, by niemieckie władze zaangażowały się w działania zmierzające do odzyskania przez Polskę pierścienia króla Zygmunta I Starego, skradzionego podczas II wojny światowej przez niemieckich żołnierzy.

Największe niemieckie partie polityczne od lat izolują AfD na krajowej scenie, zarzucając jej działaczom radykalizm i prawicowy populizm, a także utrzymywanie kontaktów z Rosjanami. 

W ostatnich wyborach parlamentarnych Alternatywa dla Niemiec uzyskała 20,8 proc. głosów i był to drugi najlepszy wynik po koalicji CDU/CSU z poparciem 28,5 procent. Obecnie w niektórych sondażach AfD jest samodzielnym liderem.