"Piłka jest po stronie Ukrainy. Albo dogadacie się z Polską, albo będziemy musieli wprowadzić kolejne ograniczenia w przywozie ukraińskich towarów" - zapowiedział wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. Obecnie do Polski nie można importować pszenicy, kukurydzy, słonecznika i rzepaku. Wszystko dzieje się w kontekście masowych protestów polskich rolników, którzy chcą ograniczyć napływ ukraińskich towarów do Polski.

Kołodziejczak traci cierpliwość do Ukrainy?

Wiceminister rolnictwa na antenie Polsat News pytany był m.in. o to, czy rząd rozważa wprowadzenie jednostronnego embarga na przywóz towarów rolno-spożywczych z Ukrainy. Zdaniem Kołodziejczaka nie będzie można wykluczyć tej opcji, w sytuacji braku współpracy ze strony Ukraińskiej.

Kołodziejczak poinformował, że w środę minister Czesław Siekierski ma rozmawiać ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Mykołą Solskim. Dzisiaj piłka po stronie Ukrainy. Albo chcą się z nami dogadać, albo będziemy musieli wprowadzać kolejne ograniczenia - dodał.

Przedstawiciel MRiRW zapowiedział ponadto rozmowy z protestującymi rolnikami, które miałby się rozpocząć od przyszłego tygodnia.

Protesty rolników przybierają na sile

Od kilku dni w całej Polsce odbywają się liczne protesty rolników, którzy blokują m.in. drogi, trasy szybkiego ruchu, autostrady, a także przejścia graniczne z Ukrainą. Rolnicy sprzeciwią się napływowi ukraińskich towarów, a także polityce europejskiej związanej z tzw. Zielonym Ładem. Protesty rolników trwają także w innych krajach wspólnoty, np. we Francji, Niemczech czy Belgii.

Rolnicy protestują przeciwko niskim cenom produktów rolnych, Europejskiemu Zielonemu Ładowi i taniemu importowi produktów rolniczych spoza Unii Europejskiej, w tym Ukrainy. 

Choć niektóre kwestie są specyficzne dla danego kraju, wiele dotyczy całej Europy. Rolnikom nie podoba się przede wszystkim, że sami muszą spełniać restrykcyjne zasady unijnej polityki rolnej, podczas gdy rolnicy krajów spoza UE, którzy eksportują produkty na unijny rynek, są z nich wyłączeni.