"Będziemy wnosić o powołanie sejmowej komisji śledczej, która zbada wykorzystywanie Pegasusa przeciwko opozycji" - poinformował na konferencji prasowej lider PO Donald Tusk. Zapowiedział też powołanie analogicznej komisji w Senacie. Przewodniczący PO powiedział, że na obecnie używanym przez niego telefonie, nie stwierdzono śladów ingerencji Pegasusa. Zaznaczył jednak, że nie ma możliwości sprawdzenia urządzeń, z których korzystał jako przewodniczący Rady Europejskiej. "Mam nadzieję, że PiS nie posunął się do takich działań" - powiedział Tusk.

Przewodniczący PO Donald Tusk pojawił się na konferencji prasowej w związku z doniesieniami o wykorzystywaniu systemu Pegasus, czyli opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania do inwigilacji.

Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, oprogramowaniem Pegasus inwigilowany był senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.

Tusk podkreślał, że "istotą tego problemu jest sam fakt, że takich agresywnych metod ta władza użyła wobec politycznych liderów z opozycji".

To jest najgłębszy kryzys demokracji po roku 1989 - ocenił.

Zaznaczył, że sugestie premiera Mateusza Morawieckiego, że za podsłuchami stoją siły zewnętrzne, albo sama opozycja się podsłuchuje, "brzmią jak ponury żart". Ubolewał, że prezes PiS Jarosław Kaczyński i rząd Morawieckiego są w stanie posunąć się do tego typu działań.


Tusk liczy na poparcie ws. komisji śledczej

Zdaniem Tuska sprawa senatora KO Krzysztofa Brejzy to nie tylko podglądanie i podsłuchiwanie, ale i np. doklejanie treści do jego wypowiedzi, co potem było wykorzystywane przez TVP.

Będziemy wnosić o powołanie komisji śledczej w Sejmie - zapowiedział Tusk.

Wyrażał nadzieję, że ta sprawa poruszyła sumienia innych liderów politycznych i inne ugrupowania opozycyjne poprą wniosek w sprawie komisji śledczej.

Chyba nikt nie chce być podsłuchiwany - powiedział.

Wyraził też nadzieję, że wniosek będzie poparty przez współpracujących z PiS, a nawet w samym PiS znajda się posłowie, które go poprą.

Jeśli chce się ocalić resztki swojej reputacji, poparcie komisji może być jedynym sposobem, by oczyścić choć trochę swój wizerunek - mówił.

Zapowiedział zarazem, że analogiczna komisja nadzwyczajna do zbadania tej sprawy powołana zostanie w Senacie, ale oczywiście bez uprawnień śledczych, bo nie ma do tego podstaw prawnych.

Tusk do Kukiza: Mam nadzieję, że nie jest pan szantażowany

Dziennikarze pytali lidera PO, czy Platforma byłaby skłonna spełnić warunek Pawła Kukiza i w zamian za jego poparcie dla utworzenia komisji śledczej ws. Pegasusa, zgodziłaby się na komisję ws. marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego.

Tusk stwierdził, że Kukiz "naraził się" opinii publicznej, szczególnie przy sprawie zmian w tzw. ustawie medialnej, przez co "nasłuchał się na swój temat różnych epitetów".

Nie popisał się wówczas jakąś odwagą cywilną czy samodzielnością polityczną i miałby dzisiaj okazję pokazać, że nie jest wynajętym politycznym najemnikiem w rękach Jarosława Kaczyńskiego - powiedział szef PO.

Dodał, że na miejscu Kukiza nie szukałby "jakichś wymówek czy takich pretekstów, żeby dalej utrzymać tę dwuznaczną relację między nim a Jarosławem Kaczyńskim".

Mówiąc wprost, to nie wymaga jakiejś szczególnej odwagi, to jest elementarna przyzwoitość, żeby zgodzić się na wyjaśnienie sprawy podsłuchiwania polityków opozycji przez władze PiS-u - dodał.

Panie Pawle, ja właściwie nie mam żadnych wątpliwości, że pan mógł być także ofiarą podsłuchów. Mam tylko nadzieję, że nie jest pan szantażowany - zwrócił się do Kukiza. 

"Zakładam, że PiS nie przekroczył pewnej granicy"

Tusk był pytany na konferencji prasowej o to, czy miał, bądź ma sygnały, że mógł być inwigilowany za pomocą systemu Pegasus oraz ilu polityków PO i KO według jego wiedzy mogło paść ofiarą takiej inwigilacji.

Jeśli chodzi o moje telefony, ja zakładam, że PiS nie przekroczył pewnej granicy. Telefon, który przeze mnie aktualnie jest używany, został sprawdzony. Tam nie ma śladów ingerencji Pegasusa. Natomiast jako szef Rady Europejskiej używałem, jak się państwo domyślacie, kilku telefonów i innych narzędzi, w tej chwili nie jestem w stanie tego sprawdzić. Mam nadzieję, że PiS nie posunął się do takich działań na moich telefonach w czasie gdy byłem szefem RE, bo to by oznaczało, że PiS de facto podsłuchiwał innych premierów i prezydentów ze względu na moje codzienne kontakty z szefami państw i rządów - odpowiedział Tusk.

Wskazał, że "to byłby skandal, który pogrążyłby nie tylko PiS, ale i reputację naszego kraju, i to naprawdę na długie lata".

Więc mam nadzieję, że tak daleko się nie posunęli - mówił.

Lider PO nie wyklucza, że PiS podsłuchiwał również swoich polityków

Ale fakt, że użyto Pegasusa wobec pani prokurator (Ewy - przyp. red.) Wrzosek - ja mam wielki szacunek dla jej działań na rzecz praworządności i obrony niezależności prokuratury, ale z drugiej strony powiem, że prawdopodobnie polityczne losy Polski i PiS nie zależą wyłącznie od takich działań społecznych takich jak pani prokurator Wrzosek. Mówiąc wprost: jeżeli zdecydowali się użyć takiego sprzętu, tak agresywnego, podsłuchując i obserwując panią prokurator Wrzosek, to moje doświadczenie i moja intuicja mówią mi, że posunęli się bardzo daleko w odniesieniu do bardzo wielu polityków i także swojego obozu politycznego - powiedział Tusk.

Znam PiS, znam (Jarosława - przyp. red.) Kaczyńskiego, metody utrzymania w ryzach, w dyscyplinie własnego obozu przy pomocy tajnej wiedzy, to jest ich hobby, to ich pasja, więc nie wykluczam, że także podsłuchiwali swoich - dodał lider PO.


"Dziennikarze za moich rządów nie byli inwigilowani"

Lider PO został zapytany również o to, jak wyglądała inwigilacja dziennikarzy za rządów PO-PSL. Tusk zwrócił uwagę, że w tym pytaniu zawarta jest już teza, która "nie ma nic wspólnego z rzeczywistością".

Dziennikarze za moich rządów nie byli inwigilowani - zapewnił lider PO.

Przypomniał, że PiS rządzi od sześciu lat i gdyby cokolwiek miało poświadczyć tego typu tezę, to podejrzewa, że jakakolwiek tego typu sprawa miałby swój dalszy ciąg, np. w postaci śledztwa czy przesłuchania.

Mogę państwa zapewnić, że nic takiego w ciągu tych sześciu lat nie miało miejsca. Nie podjęto żadnych czynności prawnych, które miałyby poświadczyć czy potwierdzić tę fałszywą tezę o podsłuchiwaniu jakichś dziennikarzy za moich rządów. To jest nieprawda - powiedział.

Co potrafi Pegasus?

Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Pod koniec listopada gazeta "Calcalist" poinformowała o znacznym ograniczeniu przez izraelskie władze liczby państw, do których firma NSO Group będzie mogła eksportować oprogramowanie Pegasus, pozwalające inwigilować użytkowników np. smartfonów. 

Lista została zmniejszona ze 102 do 37 państw, a znalazły się na niej tylko te kraje, w których nie dochodzi do łamania praw człowieka. Zakaz objął m.in. Polskę i Węgry. 

W lipcu opublikowane zostały wyniki międzynarodowego dziennikarskiego śledztwa 17 mediów, gdzie stwierdzono, że oprogramowanie Pegasus umożliwiało śledzenie co najmniej 180 dziennikarzy, 600 polityków, w tym trzech prezydentów, 10 premierów i jednego króla oraz 85 działaczy praw człowieka i 65 liderów biznesu z różnych krajów. 

Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo, oraz kamer i mikrofonów.