Mogę wyjechać z podniesioną głową - zapewniał po konkursie drużynowym Kamil Stoch. Po chwili dodał, że jego forma na tych igrzyskach była zbyt słaba.

Polscy skoczkowie nader często muszą się tłumaczyć ze słabych występów. Mimo prób rozwoju dyscypliny, zatrudniania zagranicznych trenerów, następców Adama Małysza się nie doczekaliśmy.

Ale najbardziej frustrujący jest fakt, że wszyscy mówią o talentach, które nie radzą sobie z presją w poważnych zawodach. Stoch jest tu świetnym przykładem. Ileż razy można błyszczeć na treningu i zawalać skoki konkursowe. Stoch nie radzi sobie z presją, psycholog kadry ze swoją pracą.

Ale nie narzekajmy. Nas szóste miejsce Polski w drużynowym konkursie skoków boli chyba mniej niż Finów ich czwarta pozycja. Na igrzyskach w Vancouver Finowie zdobyli dopiero jeden medal i to w snowboardowym halfpipe. A gdzie ich skoczkowie, biegacze, hokeiści? Fińskie media załamują ręce, bo to najgorszy występ od 1932 roku. A my przecież mamy najlepszy w historii.