Straż pożarna, po nocnej przerwie, wróciła do poszukiwań uczestnika wyprawy tratwą, który wpadł do Biebrzy i zaginął. Wraz z turystą płynęło pięć innych osób, które dotarły do brzegu.

Strażacy przeszukają rzekę na odcinku dziesięciu kilometrów, bo w takiej odległości od miejsca zdarzenia, znaleziono prywatne rzeczy osób, które wypadły z tratwy. Nurkowie sprawdzą również elektrownię wodną i ponownie przeszukają miejsce wywrotki. Poszukiwania będą prowadzone najpóźniej do zmroku.

Turyści wypadli z tratwy

Wczoraj po południu w okolicy wsi Dębowo z tratwy spadło sześć osób. Pięć zostało uratowanych, jednego mężczyznę uznano za zaginionego.

Sobotnia akcja trwała około 5 godzin. Wzięło w niej udział kilkudziesięciu strażaków. Na miejsce wezwano m.in. specjalistyczne jednostki poszukiwawcze z Suwałk i Grajewa. Poszukiwania nie były łatwe. Jest bardzo silny nurt, rzeka jest nieuregulowana, rozlewisko jest dość szerokie, kryje w sobie wiele "niespodzianek" w postaci jam - mówił rzecznik prasowy podlaskiej straży pożarnej, kapitan Marcin Janowski.