Mieszkańcy Chicago i okolic zmagają się ze skutkami ostatnich ulew. Tylko w nocy ze środy na czwartek w Chicago spadło 127 mm deszczu. Gwałtowne burze spowodowały chaos na drogach i odwołanie co najmniej 600 lotów na międzynarodowym lotnisku O'Hare. Zdjęcia z zalanych ulic Chicago dostaliśmy od naszego słuchacza na Gorącą Linię RMF FM.

W związku ze wzrostem zagrożenia powodziowego gubernator stanu Illinois Pat Quinn ogłosił stan alarmowy na terenie stanu. Wezwał też mieszkańców do stosowania się do zaleceń lokalnych władz dotyczących ewakuacji i zamknięć dróg.

Musimy pamiętać, że woda może być groźna. Rośnie poziom wód nie tylko na rzece Missisipi, ale także na innych rzekach w stanie Illinois. Niektóre miejsca są już pod wodą. Wiele dróg w północno-wschodnim rejonie Illinois jest nieprzejezdnych - powiedział gubernator Quinn.

Strażacy udzielali pomocy  ludziom, którzy utknęli w pojazdach na zalanych odcinkach dróg a służby drogowe odholowywały pojazdy, które utknęły w wodzie. Na południu Chicago olbrzymia 12-metrowa dziura w asfalcie pochłonęła trzy samochody. Kierowca jednego z pojazdów został poważnie ranny.

Z aktualnych prognoz wynika, że rejonie Chicago może wystąpić sytuacja powodziowa podobna do tej z lat 1986-1987. Jeżeli chodzi o tereny nad rzeką Missisipi spodziewamy się powtórki powodzi z 2008 roku - ocenił przedstawiciel władz stanowych Jonathan Monkena.

Joe Broda, burmistrz miasteczka Lisle, położonego na zachód od Chicago, ocenił, że od 35 lat, czyli odkąd tam mieszka, nigdy nie było tak poważnej sytuacji. Zarządzono ewakuację wielu domów w tym  tych, w których mieści się dom opieki społecznej.

(j.)