Poranek na Śląsku dziś pod znakiem protestów w kopalniach. Wczoraj po zakończonej pracy na powierzchnię nie wyjechało ponad 60 górników z kopalń Ruda i Wujek. Dziś protestuje już ponad 100. To sprzeciw wobec polityki rządu Prawa i Sprawiedliwości w sprawie górnictwa.

Według informacji Polskiej Grupy Górniczej, obecnie pod ziemią protestuje łącznie 110 górników: 43 w kopalni Halemba, 12 w kopalni Bielszowice, 11 w kopalni Pokój (to trzy części kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej), a także 13 w kopalni katowickiej kopalni Wujek i 31 w kopalni Piast-Ziemowit, która dołączyła do protestu we wtorek rano. W Ziemowicie pod ziemią pozostało 9 osób, a w Piaście 22.

Ten protest nie zakłóca pracy kopalń. To nie jest strajk. Górnicy po pracy zostają na dole. Niektórzy na kilka godzin, inni zadeklarowali, że mogą czynnie uczestniczyć w akcji kilka, a nawet kilkanaście dni.

Nad bezpieczeństwem protestujących pod ziemią górników czuwają służby bhp, a związkowcy dostarczają im jedzenie. 

Kolejni pracownicy są gotowi przyłączyć się do akcji. Jak mówią, chcą bronić swoich miejsc pracy.

Ja mam oczekiwanie, żeby rząd tego nie zamykał, żeby ludzie mieli pracę. Przed wyborami obiecywali coś innego, a po wyborach coś innego się dzieje - usłyszała reporterka RMF FM Anna Kropaczek od jednego z górników. 

We wtorek wczesnym popołudniem w siedzibie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach rozpoczną się rozmowy protestujących związkowców z delegacją rządową - podał komitet protestacyjny.

Według informacji związkowców, w skład rządowej delegacji wejdą: pełnomocnik rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węgla kamiennego, wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, pełnomocnik rządu ds. polityki surowcowej, wiceminister klimatu Piotr Dziadzio oraz szef gabinetu politycznego premiera Krzysztof Kubów.

Jak powiedział szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności i jeden z liderów MKPS Dominik Kolorz, rozpoczęcie rozmów nie oznacza ani zawieszenia ani przerwania protestu; związkowcy nie odwołują też zapowiadanej na piątek manifestacji w Rudzie Śląskiej.

Kopalnie Ruda i Wujek miały być zlikwidowane

W projekcie planu naprawczego dla Polskiej Grupy Górniczej, kopalnie Ruda i Wujek, gdzie rozpoczęły się protesty, były przeznaczone do likwidacji jeszcze w tym roku. Wobec braku akceptacji społecznej, plan ten ostatecznie nie został przedstawiony związkowcom.

W lipcu pracę rozpoczął rządowo-związkowy zespół, który miał wypracować rozwiązania dla górnictwa i energetyki. Jednak przed tygodniem związkowcy negatywnie ocenili postępy prac zespołu, reaktywowali Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy (MKPS) i ogłosili pogotowie strajkowe.

W poniedziałek minął termin, jaki związkowcy dali premierowi Mateuszowi Morawieckiemu na podjęcie rozmów z jego udziałem. Ponieważ do rozmów nie doszło, jeszcze w poniedziałek po południu MKPS ma uzgodnić scenariusz dalszych działań związków, domagających się rozmów z rządem na temat zasad transformacji górnictwa i energetyki oraz przyszłości Śląska i Zagłębia. Podziemne protesty w kopalniach rozpoczęły się kilka godzin przed spotkaniem Komitetu.