Blisko 380 osób zostało rannych podczas sobotnich starć między antyrządowymi manifestantami a siłami bezpieczeństwa w stolicy Libanu Bejrucie. Był to najbrutalniejszy dzień od początku ruchu kontestacji władzy w tym kraju. Poprzedni bilans mówił o co najmniej 160 rannych.

Agencja AFP pisze, że pomocy udzielono co najmniej 377 osobom - rannych opatrzono na miejscu lub odwieziono do szpitali.

Podczas sobotnich zajść policja użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego. Prezydent Libanu Michel Aoun nakazał armii przywrócenie spokoju na ulicach.

Uczestnicy protestów nawoływali w sieciach społecznościowych do kolejnych demonstracji w niedzielę przed parlamentem w centrum miasta, gdzie dzień wcześniej rozpoczęły się starcia.

W sumie podczas zamieszek zatrzymano około 30 osób, ale prokuratura nakazała ich wypuszczenie - informuje agencja AFP, nie podając więcej szczegółów.


Demonstracje w Libanie, po niemal miesiącu spokoju, wybuchły na początku mijającego tygodnia. Przez kilka dni złość demonstrantów kierowała się głównie przeciwko bankom, które kilka dni temu ograniczyły ludziom dostęp do ich oszczędności. Niszczone były witryny budynków bankowych oraz bankomaty, dochodziło do starć z policją.

W sobotę protesty przeniosły się przed parlament, gdzie zebrali się ludzie niezadowoleni z gwałtownie pogarszającej się w ostatnich kilku tygodniach sytuacji gospodarczej kraju oraz nieporadności polityków, którzy nie potrafią porozumieć się w sprawie sformowania nowego rządu.

Demonstranci sprzeciwiają się powrotowi na stanowisko premiera Saada Haririego, który ustąpił 29 października 2019 roku pod wpływem masowych manifestacji ulicznych i oskarżeń całej politycznej elity Libanu o korupcję i doprowadzenie do najgorszej od dziesięcioleci sytuacji gospodarczej w kraju. Od tego czasu trwają negocjacje między głównymi partiami na temat sformowania nowego gabinetu.

Eksperci podkreślają, że Liban potrzebuje pilnie nowego rządu, który wyprowadziłby kraj z obecnego impasu politycznego i kryzysu gospodarczego. Zagraniczni kredytodawcy są gotowi pomóc, ale tylko wówczas, gdy w Libanie będzie stabilny rząd, zdolny do przeprowadzenia koniecznych reform.