Jeśli trafiłeś do politycznej bańki i z internetu docierają do ciebie tylko informacje z jednej strony o coraz bardziej polaryzującej treści - nie wiń za to wyszukiwarek, na przykład Google'a - przekonują na łąmach czasopisma "Nature" naukowcy z Rutgers University. Wyniki ich badań wskazują na to, że to zwykle własne przekonania i uprzedzenia, a nie tajemnicze mechanizmy działania internetowych algorytmów sprawiają, że widzimy tylko jedną stronę medalu.

Badania miały pomóc w wyjaśnieniu wątpliwości dotyczących wpływu wyszukiwarek i internetu w ogóle na opinię publiczną. Chodziło o wyjaśnienie, czy faktycznie stosowane w nich algorytmy wzmacniają nasze przekonania i polaryzują opinię publiczną prezentując głównie treści, które zgadzają się z naszymi politycznymi, czy ideologicznymi przekonaniami. Okazało się, że tak nie jest. To, jak wiele trafia do nas informacji silnie nieobiektywnych, a nawet fałszywych, zależy głównie od wyznawanej przez nas ideologii i naszego osobistego wyboru.

Badania prowadzono w grupie ponad tysiąca ochotników, którzy godzili się na instalację śledzącego ich wyszukiwania oprogramowania i którzy poddawali się wcześniej ankiecie, określającej ich przekonania polityczne. Analiza danych z nakładek na przeglądarki internetowe Chrome i Firefox oraz wyniki wyszukiwań Google pokazywały dokładnie, jakie strony były danym osobom wskazywane, które z treści były dla nich interesujące i jak dużo czasu na danych stronach spędzali. Z kolei mapa ich poglądów politycznych zawierała siedem pozycji od silnie demokratycznych po silnie republikańskie.

Okazało się, że wyniki wyszukiwań dla osób z różnych stron politycznej barykady i o różnym poziomie politycznego zapamiętania były podobne, różniły się jednak same reakcje odbiorców. Dokładnie chodziło o to, w które linki klikali, którym historiom i jak długo  poświęcali swoją uwagę. To właśnie na tym etapie pojawiają się bańki informacyjne, w których zamykamy się praktycznie na własną prośbę.

Podobnie jest w przypadku jakości dostarczanych przez wyszukiwarki treści. Liczba materiałów niskiej jakości trafiających do poszczególnych grup politycznych praktycznie się nie różni, kluczowe znaczenie ma skłonność do poświęcania im czasu. Tu zauważono, że osoby starsze o republikańskich poglądach dają im większe szanse.

Współautorka pracy prof. Katherine Ognyanova z Rutgers School of Communication and Information przyznaje, że algorytmy Google faktycznie generują czasem wyniki wyszukiwania, które są polaryzujące i potencjalnie niebezpieczne, ale nie trafiają one w  szczególny sposób do grup o jakichś konkretnych poglądach politycznych. To przekonania polityczne odbiorców decydują o tym, na ile są dla nich interesujące i warte uwagi. 

"Nie zdejmujemy z portali i platform typu Google całej odpowiedzialności, owszem wskazują odbiorcom także treści nieobiektywne, czy o niskiej wiarygodności. Jednak to wciąż odbiorcy tych treści mają decydujący wpływ na to, co czytają" - podkreśla Ognyanova.