Ziewanie nie jest tylko oznaką senności. Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Princeton, pomaga nam chłodzić mózg. Co ciekawe, częstotliwość ziewania zależy od pory roku, zależność ta jest jednak inna, niż by nam się na pierwszy rzut oka wydawało. Częściej ziewamy zimą, mimo, że wtedy potrzeba chłodzenia mózgu wydaje się mniejsza.

Nie to jednak ma znaczenie decydujące. Wygląda na to, że ziewamy częściej, gdy temperatura na zewnątrz jest niższa i wdychane podczas ziewania chłodne powietrze może rzeczywiście obniżyć temperaturę mózgu.

Jak pisze czasopismo "Frontiers in Evolutionary Neuroscience", badania prowadzono na 160 przypadkowych przechodniach w Tucson w Arizonie. 80 osób zaczepiano zimą, kolejnych 80 w lecie. Średnia temperatura podczas eksperymentu w lecie sięgała 37 stopni Celsjusza przy niskiej wilgotności powietrza. Zimą badania prowadzono przy średniej temperaturze na poziomie niespełna 22 stopni i nieco wyższej, niż latem wilgotności.

W lecie, gdy jest naprawdę gorąco, ziewanie nie ma żadnego sensu i rzeczywiście w czasie testów na otwartym powietrzu ziewała tylko niespełna jedna czwarta badanych. Zimą ziewających było ponad dwukrotnie więcej, ich liczba sięgała połowy uczestników eksperymentu. W badaniu wykorzystano powszechnie znany fakt, że ziewanie jest zaraźliwe. By wywołać taką reakcję, przechodniom pokazywano po prostu zdjęcie innych ziewających.

Pierwsze wyniki badań potwierdzających chłodzący efekt ziewania u szczurów, opublikowano przed rokiem. Wydaje się, że u człowieka jest podobnie. Mechanizm ten prawdopodobnie wykorzystuje dwa zjawiska, przyspieszenie obiegu krwi związane z napięciem mięśni szczęki i wymianę ciepła z wdychanym chłodniejszym powietrzem. Zdaniem naukowców, proces ziewania może być na tyle ściśle związany z mechanizmami odpowiadającymi za kontrolę temperatury ciała, że jego zaburzenia mogą być oznaką kłopotów z naszą osobistą termoregulacją.