Dwa szkielety sprzed dwóch milionów lat odnalezione na terenie Republiki Południowej Afryki rzucają nowe światło na nieznany do tej pory okres ewolucji człowieka. Szczątki dwóch osobników gatunku człowiekowatych, nazwanego Australopithecus sediba znaleziono dwa lata temu w stosunkowo dobrym stanie, w jaskini około 40 kilometrów od Johannesburga.

Międzynarodowy zespół naukowców pisze w najnowszym numerze czasopisma "Science", że szczątki dorosłej kobiety i młodego chłopca są prawdopodobnie świadectwem ważnego etapu ewolucji, kiedy przodkowie człowieka stopniowo przenosili się z drzew na ziemię. Osobniki te utrzymywały już wyprostowaną postawę ciała, miały długie nogi i odpowiednio ukształtowaną miednicę, ale budowa ich ramion i dłoni wskazuje na to, że swobodnie poruszały się także po drzewach. Budowa ich zębów wskazuje zaś na to, że w ich pożywieniu zaczęły dominować pokarmy roślinne.

Oba osobniki miały około 127 centymetrów wzrostu, kobieta mogła ważyć około 33 kilogramów, chłopiec mniej więcej 6 kilogramów mniej. Mózg każdego z nich miał objętość sięgającą zaledwie 1/3 objętości mózgu człowieka współczesnego. Kształt mózgu, odbiegający od tego, który stwierdzono u wcześniejszych osobników Australopiteka wskazuje już jednak na postępujący proces ewolucji.

Autorzy pracy podkreślają, że na razie wciąż mają zbyt mało informacji by precyzyjnie określić zakres pokrewieństwa osobników gatunku Australopithecus sediba z wczesnymi ludźmi. Ich doniesienia i tak wywołały jednak spore kontrowersje. Konkurencyjne czasopismo "Nature" cytuje naukowców sceptycznych wobec tych twierdzeń. Podkreślają, że nie ma wystarczających dowodów, by uważać te osobniki za przedstawicieli nowego, nieznanego gatunku, który miałby być ogniwem pośrednim między Australopithecus africanus, a Homo sapiens. Sugerują też, że szkielety sprzed niespełna 2 milionów lat są na to także zbyt młode. Sugerują nawet, że te twierdzenia nie wynikają z analizy odkrytych szczątków, są tylko próbą wywołania zainteresowania mediów. Przyznajmy, próbą udaną. Nie wdając się w szczegóły tej awantury wypada tylko dodać, że całe zamieszanie przyczyni się z pewnością do tego, że wszyscy dowiemy się czegoś nowego i o naszych pradawnych przodkach... i o ich całkiem współczesnych badaczach.