Szkliwo zębów, najtwardszy materiał naszego ciała, po raz pierwszy pojawiło się... u ryb, jednak nie na zębach, a na łuskach, tworzących ochronny pancerz. Takie doniesienia publikują w najnowszym numerze czasopisma "Nature" badacze z Uniwersytetu w Uppsali i Instytutu Paleontologii i Paleoantropologii w Pekinie. Wyniki ich badań wskazują, że natura najpierw wpadła na pomysł wzmocnienia z pomocą szkliwa skóry, a dopiero potem zdecydowała się wykorzystać jego własności do budowy zębów.

Przekonują o tym wyniki badań skamieniałości dwóch pierwotnych ryb. Jedna z nich, Andreolepis żyła około 425 milionów lat temu w rejonie Szwecji, warstwa szkliwa pokrywała jej łuski. Druga, pochodząca z Chin, Psarolepis żyła około 418 milionów lat temu. Szkliwo pokrywa nie tylko jej łuski, ale ale i niektóre kości głowy. U obu tych ryb szkliwo nie pokrywało zębów.

Psarolepis i Andreolepis są jednymi z najwcześniejszych i najbardziej prymitywnych ryb kostnoszkieletowych -podkreśla współautor pracy, profesor Per Ahlberg z Uppsali. Dlatego uważamy, że brak szkliwa w ich zębach jest właśnie oznaką wczesnego rozwoju, nie zaś wynikiem specjalizacji. To sugeruje, że szkliwo pojawiło się na skórze, dopiero później trafiło na zęby - dodaje. Cóż, ewolucja nie przestaje nas zadziwiać.

To duże zaskoczenie, bo szkliwo wydaje się tak kluczowe dla trwałości i skuteczności pracy zębów, że naukowcy za oczywiste uznawali, że tam się właśnie pojawiło po raz pierwszy. Choć w naszych zębach szkliwo przydaje się do gryzienia i rozdzierania, oryginalnie było stosowane do ochrony, właśnie tak, jak u współcześnie żyjących prymitywnych ryb, jak niszczuki, czy wielopłetwce - dodaje paleontolog Qingming Qu.

Taka tezę potwierdzają też badania genetyczne prowadzone na niszczukach, rybach, które współcześnie mają łuski pokryte błyszczącym, podobnym do szkliwa materiałem. Wiadomo, że ryby te nie zmieniły się istotnie od czasów dinozaurów. W ich skórze odkryto aktywne geny, kodujące dwa z trzech znanych białek macierzy szkliwa.