Polskie Służby Poszukiwania i Ratownictwa na Morzu mają wreszcie profesjonalną zaporę antyrozlewową. Sprzęt będzie na wyposażeniu naszego najlepszego statku ratowniczego – „Kapitan Poinc”.

Zapora antyrozlewowa to podarunek królestwa Danii, choć swój wkład ma także polski rząd.

Sprzęt, warty ponad milion euro, przypomina gumowy fartuch – na górze nadmuchiwany, a na dole obciążony łańcuchem – który można rozciągnąć np. wokół rozlewu oleju albo ropy na powierzchni wody.

Zapora nawinięta na jest specjalny bęben – jest tam ok. 300 metrów, ale zapory można łączyć – wyjaśnia technik obsługujący sprzęt. Wówczas w sumie otrzymamy 2 km; wszystko teraz zależy od możliwości statku, który zaporę rozciągnie. Tak otoczony rozlew zbierany jest do ładowni statku.

Statek ratowniczy „Kapitan Poinc” stoi przy Nabrzeżu Norweskim w pełnej gotowości przez 24 godziny na dobę. Zgodnie z międzynarodowymi wytycznymi polskie służby ratunkowe muszą być gotowe do neutralizacji zagrożeń nie tylko na naszych wodach terytorialnych, ale i u naszych sąsiadów.