Długo poszukiwany lądownik Philae prawdopodobnie właśnie się odnalazł - pisze na swej stronie internetowej czasopismo "New Scientist". Europejska Agencja Kosmiczna, która próbuje odnaleźć pojazd od chwili jego lądowania na powierzchni jądra komety 67P/Churiumov-Gerasimenko w listopadzie ubiegłego roku, wykluczyła właśnie cztery z pięciu miejsc, gdzie mógł się znajdować. Odkrycie jest wciąż tylko prawdopodobne, nie pewne, bo na razie nie sposób jeszcze potwierdzić, że Philae rzeczywiście w tym piątym miejscu jest.

Lądowanie Philae nie przebiegło w do końca kontrolowany sposób - pojazd odbił się dwukrotnie, by w końcu wylądować na boku, w cieniu jakiegoś klifu. Ta lokalizacja sprawiła, że baterie słoneczne pojazdu nie otrzymywały odpowiedniej ilości światła i lądownik po wykonaniu tylko części badań zapadł w stan hibernacji.

Krążąca wciąż wokół jądra komety 67P/Churiumov-Gerasimenko sonda Rosetta próbowała od tego czasu znaleźć Philae, wykorzystując do tego kamerę wysokiej rozdzielczości OSIRIS. Wygląda na to, że na zdjęciach z grudnia udało się lądownik wypatrzeć.

Zespół opracowujący obrazy kamery OSIRIS wytypował pięć możliwych miejsc lądowania na podstawie zdjęć wykonanych przez sondę Rosetta z wysokości 18 kilometrów. Pojedynczy piksel ma około 34 centymetrów, co oznacza, że cały pojazd zajmuje najwyżej parę pikseli. Teraz porównano lokalizację tych miejsc z wynikami radarowego eksperymentu CONSERT, który wykonano jeszcze zanim Philae zamilkł. Na podstawie tych danych wyznaczono elipsę o wymiarach 16 na 160 metrów, gdzie lądownik powinien się znajdować. Tylko jedno z pięciu wybranych miejsc znajduje się w pobliżu tej elipsy. Co więcej porównanie zdjęć tego miejsca wykonanych 22 października i w połowie grudnia pokazuje, że w grudniu jest tam coś, czego nie było wcześniej.

Fakt, że jasny punkt pojawia się zarówno na zdjęciach z 12, jak i 13 grudnia wskazuje, że nie jest to błąd kamery. Nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, że to Philae. Symulacja oświetlenia baterii słonecznych pojazdu w porze wykonania tych zdjęć wskazuje na to, że nie powinny stanowić aż tak jasnej plamy. Być może więc, na powierzchni jądra komety zbliżającej się wciąż do Słońca doszło tam do jakiejś zmiany i to właśnie ją obserwujemy.

Ta wątpliwość może nie być łatwa do rozstrzygnięcia, bowiem jądro komety jest już znacznie bliżej Słońca i staje się na tyle aktywne, że Rosetta nie może zbliżyć się do niego na odległość mniejszą, niż 20 kilometrów. Wykonanie lepszych zdjęć nie będzie raczej możliwe. jest jednak inna nadzieja, być może rosnący poziom oświetlenia zdoła podładować baterie Philae i lądownik się obudzi. jeśli zdołałby uruchomić aparaturę i nawiązać łączność z Rosettą, coś mogłoby się jeszcze wyjaśnić. Naukowcom pozostaje oczekiwanie.