W australijskim Sydney ewakuowano część dworca lotniczego. W hali przylotów znaleziono pudełko z białą substancją, przypominającą proszek z kilku podejrzanych listów w Stanach Zjednoczonych.

W ubiegłym tygodniu z powodu infekcji tym drobnoustrojem zmarł 63-letni redaktor graficzny tej firmy. U dwóch innych osób też wykryto wąglika, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. To niestety nie koniec. Potwierdziły się wcześniejsze podejrzenia, że list nadesłany do koncernu Microsoft w Reno w Newadzie zawierał bakterie chorobotwórcze. List został wysłany z Malezji. Microsoft stara się teraz ustalić, którzy pracownicy mieli kontakt z przesyłką. Bakterię znaleziono również w kopercie wysłanej do siedziby telewizji NBC w Nowym Jorku. List zaadresowano do czołowego prezentera tej stacji. Przesyłkę otworzyła jednak jego asystentka. Stwierdzono u niej mniej groźną - skórną odmianę tej choroby. List nadszedł z Trenton w New Jersey.

Panika przed bronią chemiczną zaczyna przybierać na sile. Kilkuset gości ewakuowano z okolicznych pubów i restauracji w jednej z dzielnic w północnym Londynie. Stało się to po tym jak osiem osób nagle zgłosiło na stacji metra do jej obsługi, że czują się źle - poinformowały źródła policyjne. Policja przypuszcza że był to rodzaj incydentu chemicznego jednak na razie nie wiadomo dokładnie jakiego. Jak na razie wyklucza się także atak terrorystyczny. Nikt ze skarżących się na złe samopoczucie nie został hospitalizowany. Na miejscu pojawiła się straż pożarna, która dokładnie sprawdza teren.

11:00