Ograniczenie wzrostu średniej temperatury do 1,5 st. Celsjusza, zgodnie z założeniami Porozumienia Paryskiego, może nie wystarczyć do zapobieżenia katastrofalnym skutkom topnienia lodowców polarnych i wynikającego z tego wzrostu poziomu morza. Opublikowane na łamach czasopisma "Communications Earth and Environment" wyniki badań naukowców z USA i Wielkiej Brytanii wskazują, że celowe byłoby ograniczenie wzrostu temperatury do zaledwie 1 st. C powyżej poziomów przedindustrialnych. Inny zespół badaczy pisze z kolei na łamach "Nature Climate Change", że po przekroczeniu progu 1,5 st. C, choćby tylko przejściowo, górskie lodowce nie będą w stanie odbudować się nawet przez setki lat.

Lodowce Grenlandii i Antarktydy, które wiążą wodę zdolną do podniesienia globalnego poziomu morza o niemal 65 metrów, tracą obecnie około 370 miliardów ton lodu rocznie. To czterokrotnie więcej niż w latach 90. XX wieku, przy obecnym poziomie ocieplenia wynoszącym około 1,2 st. Celsjusza powyżej temperatury przedindustrialnej. Badacze ostrzegają, że dalsze ocieplenie do 1,5 st. C może przyspieszyć topnienie tych lodowców, co w konsekwencji doprowadzi do wielometrowego wzrostu poziomu morza w nadchodzących stuleciach.

Zespół naukowców z Uniwersytetu Durham w Wielkiej Brytanii, współpracujący z ekspertami z Uniwersytetu w Bristolu, Uniwersytetu Wisconsin-Madison oraz Uniwersytetu Massachusetts Amherst w USA, alarmuje, że podniesienie się poziomu morza o kilka metrów mogłoby mieć druzgocące skutki dla ludności zamieszkującej obszary przybrzeżne i wyspy, prowadząc do masowych przesiedleń setek milionów osób. Na wysokości nie większej niż metr nad poziomem morza żyje obecnie około 230 milionów ludzi i to oni są szczególnie narażeni na skutki topnienia lodowców.

Naukowcy apelują

Naukowcy apelują do polityków i rządów o większą świadomość zagrożeń związanych z dalszym wzrostem temperatury. Aby uniknąć katastrofalnych skutków, globalna średnia temperatura powinna być niższa niż obecna, prawdopodobnie bliższa 1 st. C powyżej poziomu sprzed rewolucji przemysłowej, a może nawet niższa. Jednakże, jak podkreślają badacze, potrzebne są dalsze prace, by dokładniej określić "bezpieczny" cel temperaturowy, który zapobiegnie szybkiemu podnoszeniu się poziomu morza spowodowanemu topnieniem lodowców.

Prof. Chris Stokes z Uniwersytetu Durham, główny autor badania, przyznaje, że przy wzroście temperatury o 1,5 st. C nie wszystko jest jeszcze stracone, ale każdy ułamek stopnia ma dla lodowców znaczenie. Wystarczy spojrzeć na wczesne lata 90., kiedy lodowce wyglądały znacznie zdrowiej, a globalna temperatura były już około 1 st. C wyższa niż przed erą przemysłową - mówi, dodając, że stężenie dwutlenku węgla w atmosferze wynosiło wtedy 350 części na milion, co sugeruje, że może to być bezpieczniejszy limit dla naszej planety.

Prof. Rob DeConto z Uniwersytetu Massachusetts Amherst podkreśla, że przyspieszające zmiany w lodowcach i ich wkład we wzrost poziomu morza należy traktować jako trwałe na wielopokoleniową skalę czasową. Nawet powrót do temperatury przedindustrialnej nie odwróci szybko tych zmian - lodowce mogą potrzebować setek, a nawet tysięcy lat, by się odbudować.

Wyniki symulacji nie pozostawiają wątpliwości

Podobne wnioski wynikają z badań, które przeprowadzili naukowcy z Uniwersytetu w Bristolu w Wielkiej Brytanii oraz Uniwersytetu w Innsbrucku w Austrii. Wykonali oni pierwsze globalne symulacje zmian lodowcowych aż do roku 2500 w tzw. scenariuszach "przekroczenia", kiedy to planeta tymczasowo przekracza limit 1,5 st. C, osiągając do 3 st. C, zanim ochłodzi się z powrotem. Wyniki tych symulacji wskazują, że nawet jeśli ludzka interwencja ochłodzi planetę z powrotem do limitu 1,5 st. C, lodowce górskie na całym świecie nie będą w stanie się zregenerować przez wieki.

Obecna polityka klimatyczna kieruje Ziemię na ścieżkę bliską 3 st. C ocieplenia. To oczywiste, że takie warunki będą dla lodowców znacznie gorsze, niż gdybyśmy utrzymali się w limicie 1,5 st. C - mówi współautor pracy, dr Fabien Maussion z Uniwersytetu w Bristolu. Chcieliśmy sprawdzić, czy lodowce mogą się zregenerować, jeśli planeta znów się ochłodzi. To pytanie, które zadaje wiele osób - czy lodowce odbudują się za naszego życia, czy życia naszych dzieci? Niestety, nasze wyniki wskazują, że nie - dodaje. 

Autorzy pracy symulowali przyszłą ewolucję lodowców w scenariuszu silnego "przekroczenia", w którym globalne temperatury nadal rosną do 3,0° st. C ok. roku 2150, zanim spadną z powrotem do 1,5 st. C do 2300 roku i wtedy się ustabilizują. To scenariusz, w którym technologie negatywnych emisji, takie jak pochłanianie dwutlenku węgla, są wdrażane dopiero po przekroczeniu krytycznych progów ocieplenia.

Wyniki tych symulacji wskazują w tym scenariuszu dodatkową stratę masy lodowców o 16 proc. do 2200 roku i 11 proc. więcej do 2500 roku - oprócz 35 proc. ubytku, przewidzianego do stopienia nawet przy utrzymaniu limitu 1,5 st. C. Dodatkowa woda z topnienia ostatecznie dociera do oceanów, przyczyniając się do jeszcze większego wzrostu poziomu morza.

W badaniu wykorzystano pionierski model opracowany na Uniwersytecie w Bristolu i instytucjach partnerskich, który symuluje przeszłe i przyszłe zmiany we wszystkich lodowcach świata, z wyłączeniem dwóch lodowych pokryw polarnych. Został on połączony z nowatorskimi globalnymi prognozami klimatycznymi wyprodukowanymi przez Uniwersytet w Bernie w Szwajcarii.

Nasze modele pokazują, że potrzeba wielu wieków, jeśli nie tysiącleci, aby duże lodowce polarne odzyskały siły po przekroczeniu 3 st. C. Dla mniejszych lodowców, takich jak te w Alpach, Himalajach i Andach, regeneracja nie będzie widoczna dla następnych pokoleń, ale jest możliwa do 2500 roku - mówi dr Lilian Schuster z Uniwersytetu w Innsbrucku.