Przeklętą rzeźbę z czasów faraonów zwrócił pewien Niemiec. Twierdził, że ukradł ją jego ojczym, który cierpiał potem z powodu klątwy faraonów: był sparaliżowany, miał gorączkę i zachorował na raka.
Niemiec zjawił się w ambasadzie Egiptu w Berlinie i oddał pakunek, zawierający fragment dzieła sztuki. Do pakunku dołączył list, w którym twierdzi, że rzeźbę ukradł jego ojczym, który trzy lata temu był w Egipcie na wakacjach.
Zdaniem mężczyzny nieszczęścia, które spotkały później jego ojczyma to efekt zemsty faraonów. Niemiec aż do niedawnej śmierci bardzo cierpiał - był sparaliżowany, miał gorączkę i zachorował na raka.
Ambasada odesłała fragmenty starożytnej egipskiej rzeźby pocztą dyplomatyczną do Egiptu. Tam eksperci ustalą, czy odzyskane dzieło jest autentyczne.
Legenda o "klątwie faraonów", która dotyka każdego, kto zakłóca spokój mumii faraonów, zrodziła się po odkryciu grobowca Tutanchamona w 1922 roku, kiedy to zmarł nagle główny sponsor
poszukiwań, lord Carnarvon.