Astronomowie z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) i kilku amerykańskich uniwersytetów odkryli planetę, która... nie powinna istnieć. Pozasłoneczna planeta Kepler-78b okrąża swoją gwiazdę w ciągu zaledwie 8,5 godziny po tak ciasnej orbicie, że według obecnej wiedzy nie powinna tam była powstać. Planeta jest nieco tylko większa od Ziemi i mogłaby ją nawet przypominać, gdyby nie fakt, że temperatura na jej powierzchni sięga 2000 stopni Celsjusza.

Kepler-78b krąży wokół podobnej do Słońca gwiazdy, leżącej setki lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Łabędzia. Dane zebrane przez Teleskop Kosmiczny Keplera pozwoliły ocenić, że ma promień zaledwie o 20 procent większy od promienia Ziemi i jest od naszej planety 1,8 razy cięższa.

To najmniejsza planeta pozasłoneczna, której rozmiary i masę znamy. Jej gęstość wynosi około 5,3 grama na centymetr kwadratowy. To nieco tylko mniej, niż gęstość Ziemi (5,5 grama na centymetr kwadratowy). Najnowsze badania pokazują, że zbudowana jest głównie ze skał i żelaza, co także czyni ją podobną do Ziemi.

Kepler-78b krąży wokół swojej gwiazdy po orbicie o promieniu około półtora miliona kilometrów, obiega je w ciągu zaledwie 8,5 godziny. Tak niewielka odległość sprawia, że temperatura powierzchni przekracza 2000 stopni Celsjusza, można się więc domyślać, że planeta pokryta jest płynną lawą.

Ciasna orbita nie przestaje zadziwiać astronomów. Kiedy tamten układ planetarny się formował gwiazda była znacznie większa, niż obecnie. Orbita Kepler-78b wypadłaby jeszcze we wnętrzu gwiazdy. Teoria nie pozwala też wytłumaczyć, w jaki sposób planeta mogłaby utworzyć się w dalszej odległości i "spaść" na taką, bliższą orbitę. Astronomowie twierdzą, że w takim wypadku powinna spaść na samą gwiazdę. To przypadek, który ma nam chyba wiele do wyjaśnienia.

Przyszłość Keplera-78b nie rysuje się zbyt optymistycznie. Astronomowie są przekonani, że wkrótce jednak spadnie na swoją gwiazdę i spłonie. Przy czym owo "wkrótce" w skali astronomicznej oznacza mniej więcej 3 miliardy lat. Naukowcy nie wykluczają, że i Układ Słoneczny mógł mieć kiedyś taką planetę. Jeśli faktycznie była, spadła na Słońce już tak dawno, że żaden ślad po niej nie pozostał.

Astronomom udało się odkryć, że "dzień" na planecie Kepler-78b trwa aż 12,5 ziemskiej doby7, czyli jest znacznie dłuższy, niż tamtejszy "rok". Planeta wiruje więc wokół swojej osi bardzo wolno.

W badaniach, których wyniki opublikowano na łamach czasopisma "Nature" brali udział badacze University of Hawaii, University of California w Berkeley, Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, University of California w Santa Cruz i Yale University.