Amerykański poszukiwacz przygód, miliarder Steve Fossett chce kontynuować swą podniebną podróż dookoła świata, choć w jego samolocie brakuje paliwa. Sukces zależeć będzie od siły i kierunku wiatru.

Fossett podjął tę decyzję po 48 godzinach samotnego lotu, gdy znajdował się nad Hawajami, w drodze powrotnej do Stanów Zjednoczonych. Teraz czeka go wielogodzinna podróż nad Pacyfikiem.

Zespół kontroli lotów w Salinas w stanie Kansas nie wie, co się stało z ponad toną paliwa. Mogło ono wyciec ze zbiorników GlobalFlyera w pierwszych godzinach lotu lub też silnik maszyny ma większy apetyt, niż sądzono.

Wszystkie dane i analizy mówią, że nie ma wystarczającej ilości paliwa - mówił szef kontroli lotów z Salinas. Teraz wszystko zależeć będzie od siły i kierunku wiatru.

Jeśli Fossett natrafi na sprzyjające prądy powietrza, doleci do Salinas i będzie mógł zapisać na swym koncie kolejny rekord – samotny lot dookoła świata, bez lądowania i tankowania, w mniej niż 80 godzin.