Steve Fossett, miliarder z USA, znów chce pobić rekord świata. Tym razem, jako pierwszy człowiek, chce przelecieć samotnie dookoła świata w mniej niż 80 godzin, bez lądowania i tankowania.

60-letni Fossett wystartował z miejscowości Salina, w stanie Kansas. Aby jego rekord został uznany, musi wylądować na tym samym lotnisku po okrążeniu planety i pokonaniu ok. 36.787 km, czyli długości Zwrotnika Raka. Najwięcej zależy od pogody.

Warto było czekać. Czekaliśmy przez miesiąc na dobrą pogodę. Teraz wreszcie prognozy mówią o stałych warunkach atmosferycznych. Oczekuję dobrego startu, tu w Salinie w stanie Kansas oraz pomyślnych wiatrów w podróży wokół ziemi - mówił Fossset tuż przed rozpoczęciem podróży.

Ekscentryczny miliarder wystartował na pokładzie superlekkiego samolotu GlobalFlyer. Lot ma odbywać się na wysokości 13 tys. m z szybkością ok. 460 km/godz. Trasa wiedzie m. in. nad Chicago, Toronto, Londynem, Paryżem, Kairem, Bahrajnem, Kalkutą, Szanghajem, Tokio, Honolulu i Los Angeles.

Fossett, posiadacz już ok. 100 rekordów, liczy na to, że będzie mógł wykorzystać tzw. jet stream - silny, stały ruch mas powietrza na dużych wysokościach. Jego maszyna jest szczególnie podatna na kierunek i siłę wiatru.