Zamiast szpitali ginekologicznych, porodówki – taka wizja grozi prywatnym szpitalom położniczym w Małopolsce. 5 lecznic podpisało kontrakty z NFZ, które zapewniają pieniądze tylko na porody.

Na większość innych zabiegów niestety funduszy już zabraknie. Kontrakt z góry zakłada, że za 90 procent takich procedur nie będziemy mieć płacone. Takie procedury to np. naświetlanie noworodka w przypadku żółtaczki; obserwacja dziecka - mówi doktor Marek Kowalski, szef prywatnego szpitala w Krakowie.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że do tego szpitala często przywożone są dzieci z innych placówek państwowych. Środki przeznaczone na leczenie chorych dzieci w porównaniu do ubiegłego roku zostały w naszym przypadku ograniczone o 90 procent - mówi dr Kowalski.

Oznacza to, że szpital będzie mógł przyjąć tylko zdrową kobietę, która ma urodzić zdrowe dziecko. Bywa jednak, że sytuacja w trakcie porodu lub po nim komplikuje się. Co to może oznaczać dla pacjentek? O tym w relacji Marka Balawajdra:

Władze małopolskiego NFZ nie widzą jednak żadnego problemu. Według nich, ewentualny kontrakt będzie można negocjować, ale dopiero po kilku miesiącach. Oby nie było tylko za późno...