Gigantyczne ślimaki, wielkości piłki baseballowej, zaatakowały środkową Florydę. Są ich tysiące; jedzą właściwie każdą roślinę. Najgorsza sytuacja panuje w rejonie jeziora Brantly; ślimaki zagrażają tamtejszemu ekosystemowi.

Nikt nie potrafi wytłumaczyć jak ślimaki - normalnie żyjące w Ameryce Południowej - dostały się na Florydę. Zdaniem biologów rozmnażają się w zastraszającym tempie i jedynym sposobem, by je powstrzymać jest ich wybijanie.