Depresja jest zjawiskiem na tyle powszechnym, że naukowcy od dawna podejrzewają jej związki z jakimiś czynnikami, które na drodze ewolucji przyniosły człowiekowi pożytek. Amerykańscy psychiatrzy twierdzą na łamach czasopisma "Molecular Psychiatry", że czynniki genetyczne promujące depresję przyjęły się u nas, bo pomogły w rozwoju naszego układu immunologicznego.

Wiele lat temu zauważono już, że u osób cierpiących na depresję częściej pojawiają się oznaki procesów zapalnych, nawet jeśli nie zmagają się z żadną infekcją. Okazało się też, że warianty genów, które wiąże się ze skłonnością do depresji, zwykle mają też znaczenie dla funkcjonowania naszego układu odpornościowego.

Zdaniem Andrew Millera i Williama P. Timmie z Emory University oraz Charlesa Raisona z University of Arizona objawy depresji, choćby związana z tym chęć unikania innych, mogły pomagać w dalekiej przeszłości ograniczać ryzyko zakażenia i zwiększać szanse przeżycia choroby. To sprawiło, że skłonność do depresji dawała ewolucyjną przewagę.

Ta teoria może wyjaśnić obserwowane związki depresji ze stresem, czy brakiem snu. W odpowiedzi na stres nasz układ odpornościowy przygotowuje się do obrony przed zakażeniem. Zaburzenia snu mogą być z kolei pochodną pierwotnych reakcji, kiedy po zranieniu ludzie musieli czuwać, by obronić się przed drapieżnikami.

Jeśli ta teoria się potwierdzi, może pomóc w znalezieniu nowych sposobów wczesnej diagnozy depresji i odkryciu skuteczniejszych metod terapii.