Niespokojne dzieci, które nie mogą sobie miejsca znaleźć, nie usiedzą na krześle ani przez chwilę, nie uważają na lekcjach, wszędzie ich pełno. Kiedyś mówiono, że są niegrzeczne, źle wychowane, dopiero potem zaczęto dostrzegać, że cierpią na zaburzenie, które nazwano nadpobudliwością psychoruchową z deficytem uwagi, czyli ADHD. Walijscy naukowcy znaleźli właśnie pierwszy bezpośredni dowód na to, że ADHD ma podłoże genetyczne.

Jak donosi w najnowszym numerze czasopismo "The Lancet", naukowcy z Uniwersytetu w Cardiff porównali genomy 366 dzieci, u których zdiagnozowano ADHD, z kodem DNA ponad tysiaca przeciętnych dzieciaków. U tych pierwszych znaleziono szereg brakujacych lub powtórzonych fragmentów genomu, w rejonach odpowiedzialnych za ekspresję niektórych genów i zwiazane z nią wytwarzanie białek.

Co wiecej, wiele z tych defektów pojawia sie na chromosomie 16, w miejscu odpowiedzialnym za rozwój mózgu, gdzie znaleziono też uszkodzenia prowadzące do schizofrenii i autyzmu. To ważne odkrycie, bo z oczywistych wzgledów lepsze poznanie zaburzeń powinno pomóc w ich terapii.

ADHD dotyka przeciętnie od 3 do 5 procent dzieci w wieku szkolnym, częściej chłopców, niż dziewczynki. Najnowsze wyniki badań to kolejny sygnał, że z dziećmi z ADHD trzeba postępować inaczej, niż do niedawna myśleliśmy. Nie chodzi tylko o ich dyscyplinowanie, ale stworzenie warunków do rozwoju, które pomogą im wykorzystać swoje możliwości mimo problemów z koncentracją.