W kilkudziesięciu francuskich miastach związki zawodowe protestują przeciwko zwolnieniom oraz proponowanym przez rząd zmianom w systemie emerytalny. Krytykowane są także działania rządu w walce z pandemią koronawirusa.

To pierwsze protesty we Francji od rozpoczęcia roku szkolnego. Manifestacje zorganizowały związkowcy z CGT, Solidaires, FSU oraz organizacje młodzieżowe FIDL, MNL, Unef i UNL. Demonstranci maszerowali w Paryżu, Lille, Lyonie, Marsylii oraz kilku innych francuskich miastach. 

Zatrudnienie, płace, godziny pracy, emerytury to nierozwiązane problemy naszego społeczeństwa - tłumaczyli uczestnicy protestu w Paryżu swoje powody wyjścia na ulice. "Wściekli amisze są na ulicy" - z takimi transparentami maszerowała ramię w ramię lewica i Zieloni, nawiązując ironicznie do wypowiedzi prezydenta Emmanuela Macrona, który wyśmiał w tym tygodniu ich niechęć wobec wprowadzania technologii 5G we Francji.

Jest dużo złości, a jednocześnie klimat budzi niepokój - oświadczył przed marszem w Paryżu lider CGT Philippe Martinez. Kwestie zdrowotne są bardzo ważne, myślę np. o sytuacji w szkołach, gdzie dzień w dzień odbywają się zajęcia - dodał związkowiec, podkreślając zagrożenie długotrwałym bezrobociem we Francji oraz zwolnieniami w związku z pandemią koronawirusa.

Sekretarz generalny FSU Benoit Teste ocenił, że "ludzie są już zmęczeni i wyczerpani ograniczeniami sanitarnymi".

Związkowcy żądają zaprzestania zwolnień pod pretekstem kryzysu sanitarnego spowodowanego pandemią, a także domagają się podwyżek płac, definitywnego zaniechania reform emerytalnych, skrócenia czasu pracy bez utraty pensji, a zwłaszcza podwyżki płacy minimalnej.

Lider skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej Jean-Luc Melenchon potępił zarządzanie kryzysem przez rząd, w szczególności wskazując na braki personelu w szpitalach oraz krytykując rządowy plan naprawy, ogłoszony na początku września.

Organizatorzy uzyskali zezwolenia na czwartkowe demonstracje od prefektury paryskiej oraz innych prefektur mimo pogarszającej się sytuacji epidemicznej we Francji i rosnącej liczby nowych zakażeń koronawirusem.

Związki zawodowe transportowców zapowiedziały również na czwartek strajk, jednak większość składów metra i pociągów wyruszyła w trasę. Strajk spowodował jedynie lokalne utrudnienia.

Policja szacuje, że w czwartkowych demonstracjach w Paryżu, Marsylii i Lyonie uczestniczy po kilka tysięcy manifestantów. Demonstracje przebiegają spokojnie.